poniedziałek, 6 sierpnia 2012

"Protège-moi de mes desirs..."



Imię i nazwisko:
Misza Dragovich

Data urodzenia:
23.03.1992 r.

Pochodzenie:
St Petersburg, Rosja

Profesja:
Model

Wykształcenie:
Wyższe muzyczne niepełne


Et maintenant nous sommes tout seuls
Perdus les rêves de s'aimer
Les temps où on avait rien fait
Il nous reste toute une vie pour pleurer
Et maintenant nous sommes tout seuls




Powiązania:
 Alan Delgado - pierwsza wielka miłość Miszy. Poznali się w Petersburgu, gdzie Delgado przebywał przez okres budowania tam jednego z sieci hoteli. Dragovich miał wtedy ledwie szesnaście lat, dorabiał na jednym z rynków Petersburga, grając na skrzypcach i tam też pierwszy raz zobaczył go Alan. Udało mu się namówić chłopaka na kawę, którą wypili rozmawiając i tak też wyglądało kilka kolejnych z ich spotkań. Misza zaskakująco łatwo się zauroczył, nawet nie zauważając, kiedy to zauroczenie stało się czymś więcej. Wystarczyło parę miesięcy, trochę wspólnie spędzonego czasu. Gdy pewnego dnia Delgado zaprosił go do siebie, młody Rosjanin nie miał pojęcia, że tamten wieczór i noc zapamięta do końca życia. Wtedy mu się oddał. Kolejne tygodnie wydawały się dla niego bajką. Spotykali się z Alanem znacznie częściej, spędzając noce w tanich hotelach, lub w mieszkaniu mężczyzny. Nie było mowy o tym, żeby rodzina Miszy dowiedziała się o jego związku, a chłopak nie chciał też przyprowadzać swojego wybranka do biednej dzielnicy, w której mieszkał. Jednak pewnego dnia wszystko się skończyło. Tamtego wieczora Dragovich znów wymknął się z domu. Alan miał mieć wolne mieszkanie, bo jego rodzina odwiedzała znajomych. Misza zakradł się pod sam dom, jednak do drzwi nie podszedł. W oknach nie paliły się światła, nie było też samochodu na podjeździe. Z początku nie wierzył w to, co widział, ale brutalna prawda szybko do niego dotarła. Delgado wyjechał, nie mówiąc mu ani słowa. Tak po prostu wyjechał, po tym wszystkim, co razem przeszli. A przecież Misza go kochał, musiał być tego świadom. Kolejne miesiące zlały się dla niego w szarą, bezbarwną masę. Jedynym żywszym przerywnikiem były dni upstrzone krwią młodego Dragovicha, kiedy ten w rozpaczy za straconą miłością próbował odebrać sobie życie. Pozbierał się jednak, skończył szkołę muzyczną i rozpoczął studia, w międzyczasie zaczynając pracę modela. Na Alana przypadkowo wpadł w Miami, cztery lata później. Nie ucieszył się oczywiście na jego widok, nic więc dziwnego, że mężczyzna zaliczył od Dragovicha prawy sierpowy. Z początku dwudziestolatek podchodził do byłego kochanka wrogo i z dystansem, jednak gdy zaczęli pojawiać się przypadkowo w tych samych klubach, z dnia na dzień i tygodnia na tydzień Misza stawał się mniej jadowity. W końcu i dystans między nimi się zmniejszył, przywracając w miarę normalne relacje. Czas jednak pokaże, czy ich znajomość przetrwa dłużej.


Sommes nous les jouets du destin
Souviens toi des moments divins
Planants, éclatés au matin




Dodatkowo:
- do Miami przeprowadził się na początku wakacji
- mieszka w kawalerce na obrzeżach miasta
- ma kota, niebieskiego rosyjskiego, o imieniu Seryĭ
- pali, choć okazjonalnie
- od szóstego roku życia gra na skrzypcach, od ósmego na fortepianie, a od piętnastego na gitarze klasycznej.


Protège-moi de mes desirs  


I to wszystko, czego jesteś w stanie dowiedzieć się o Miszy. Ciekawy szczegółów? O nie będziesz musiał zapytać samego Dragovicha. Choć przygotuj się na to, że ciężko będzie je zdobyć.


***
[Witam wszystkich serdecznie! Karta zabójczo wręcz krótka, ale o to właściwie chodziło. Misza to moja mała zagadka i niech taką będzie dla wszystkich. Chociaż... kto wie? Może z czasem dla kogoś się otworzy? ;)
Mordka: James Varley, tekst francuskojęzyczny - fragmenty piosenki Placebo "Protège moi".]
 

407 komentarzy:

  1. [jaaa *____* uwielbiam Jamesa! w tajemnicy mogę ci powiedzieć że mam go na tapecie od jakichś 2 tygodni (niedawno go odkryłam) i wciąż nim się jaram xD]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Śliczne do drugie zdjęcie *,*]

    OdpowiedzUsuń
  3. [Zgadzam się z Gabrielową, drugie zdjęcie *.* Mniam x3
    Wątek chętnie, jakieś pomysły?]

    OdpowiedzUsuń
  4. [ja w ogóle mam jakiś dziwny fetysz na długowłosych facetów. na kompie mam cały folder zdjęć różnych modeli i muzyków... masakra jakaś <_< a co do wątku. nie ma sprawy. masz może jakiś pomysł? mogłabym nawet zacząć tylko nie bardzo wiem jak mogliby się poznać nasi panowie]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Jak najbardziej mi pasuje. Kto zaczyna? Jeśli ja, no to chwilkę trzeba będzie poczekać, bo jeszcze kilka odpisów przede mną.]

    OdpowiedzUsuń
  6. [hmm. w sumie nie taki zły ten pomysł. Jay jest barmanem w jakimś klubie. może np przyćpany Misha robić trochę zamieszania i Jay go zgarnie, wyprowadzi, posiedzi i pogada, a później jakoś samo się rozwinie... czy myślimy dalej?]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Lolz xD, bo nawet nie zauważyłam. Nie ma to jak uważne czytanie. No a co na to Gabryś to ja tam nie wiem xD, jego trzeba zapytać. Dobra, dobra to ja zacznę, ale trochę to potrwa]

    OdpowiedzUsuń
  8. [hmm. coraz bardziej mi się podoba ten Misza. hahaha. ej... a czy on chodzi do klubów dla mniejszości? Jay mógłby się tam wybrać i wpadną na siebie na parkiecie i się trochę polepią do siebie... lol. jestem fanką Queer as folk, a tam prawie w każdym odcinku impreza w Babylonie]

    OdpowiedzUsuń
  9. [sponio xD. mogę zacząć.. chyba że chcesz?]

    OdpowiedzUsuń
  10. [Hej, hej, karta rzeczywiście dość oszczędna. Masz ochotę na wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  11. [A nie masz jakieś sprawy dla Holmesa? On lubi zagadki. I lody.]

    OdpowiedzUsuń
  12. Jay nigdy nie miał problemów ze swoją orientacją. Wszyscy znajomi wiedzieli o jego preferencjach i nie dziwili się gdy Larsen zaglądał do klubów dla mniejszości. Czasem bywało, że Larsen zaciągał swoich hetero-kumpli do lokali dla homo i wszyscy świetnie się bawili. Tak też było i dzisiejszego wieczoru. Gdy paczka znajomych zawitała do Laguny, od razu znaleźli sobie wolną lożę w której rozsiedli się na wygodnych kanapach. Stąd mieli doskonały widok na parkiet na którym tańczyła masa młodych ludzi. Jay lubił takie miejsca. Głośna muzyka, mnóstwo młodych osób, które potrafiły świetnie się bawić, a w powietrzu zapach alkoholu i dymu papierosowego. Już po pierwszym piwie Jayson postanowił wbić na parkiet. Może akurat mu się dzisiaj poszczęści i spotka kogoś fajnego? Nie minęła chwila, a już tańczył z jakąś dziewczyną, w otoczeniu kilku innych osób.

    [sorry że tak późno. musiałam na obiad lecieć <_<]

    OdpowiedzUsuń
  13. Jay bawił się w najlepsze, puki ktoś nie wpadł na niego i nie potknął się o jaysonowe nogi. Larsen odruchowo złapał, jak w pierwszej chwili pomyślał, ciemnowłosą dziewczynę, by sekundę później zorientować się, że to wcale nie dziewczyna. Uśmiechnął się z rozbawieniem, wciąż obejmując jednym ramieniem chłopaka. Pochylił się do jego ucha.
    -W porządku?- zapytał przekrzykując muzykę.

    OdpowiedzUsuń
  14. [Cieszę się, że karta się podoba ^ ^ Gdzie ich spotkamy?]

    OdpowiedzUsuń
  15. [No chętnie w sumie, szczególnie że uwielbiam pierwsze zdjęcie widniejące w Twojej karcie. Mogą być chociażby po sesji, nie wiem, albo przerwa. Papieros na balkonie, czy coś? Nie mam zbyt dobrych pomysłów...]

    OdpowiedzUsuń
  16. Z rozbawieniem spojrzał chłopakowi w oczy. Nie wyglądał na takiego co by udawał. Rozszerzone źrenice wskazywały na to, że był pod wpływem czegoś mocnego. Jay nie potrzebował żadnych używek by się dobrze bawić, ale też nikogo nie potępiał za ich stosowanie. Objął czarnowłosego pewniej w pasie, by czasem nie upadł, przez co niemal przytulił go do siebie.
    -Chcesz iść usiąść? Odprowadzę cię- oferował się po chwili. W końcu co mu było szkoda, a chłopak nie wyglądał na takiego, co by dał radę pójść gdziekolwiek o własnych siłach.

    OdpowiedzUsuń
  17. [No, to jakiś watek by się przydał, prawda? Pomysły jakieś na powiązania czy cokolwiek innego? :D]

    OdpowiedzUsuń
  18. [Jestem za, a jeśli zaczniesz, to już w ogóle, wielbić Cię będę.]

    OdpowiedzUsuń
  19. [ Zeszło mi się troszku xD, zaczęłam coś, ale uprzedzam, że no świetne to to nie jest xD]

    Kolejne wezwanie w prowadzonej już od jakiegoś czasu sprawie nie napawało optymizmem żadnego z członków zespołu. W teorii mogło to oznaczać, że rosła szansa wpadki mordercy, ale również tracili kolejnego człowieka. Atmosfera zaczęła robić się napięta i tylko trochę poprawiał ją fakt, że całkowicie już odgadli system jakim kierował się seryjny zabójca. Po pierwsze za każdym razem ginął model, po drugie każdy z nich był określonego typu urody. Kolejną istotną rzeczą było to, że zostawali zabijani w kolejności alfabetycznej względem swoich imion. Dzięki temu ich wydział był w stanie oszacować, kto mógłby paść kolejną ofiarą. Wywierana presja zarówno przez media jak i górę zmusiła ich do obstawienie trzech możliwych przyszłych „trupów”. Flanganowi trafił się niejaki Misza Dragovich, dlatego też młody pan śledczy stał właśnie przed drzwiami mieszkania owego modela i żywiołowo w nie pukał. Był sam, ponieważ nie mieli tylu ludzi, żeby móc obstawić po dwóch na modela, ale jego dobre wyszkolenie sprawiało, że można było spokojnie mieć nadzieję, że swojej roboty nie spieprzy.

    [Alfabetyczny morderca modeli xD]

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie mogąc się powstrzymać, uśmiechnął się kącikiem ust, spoglądając na chłopaka.
    -Chodź- mruknął mu do ucha, ocierając się swoim szorstkim, z dwudniowym zarostem policzkiem o jego policzek. Obrócił go powoli i wciąż obejmując w pasie, poprowadził przez tłum tańczących ludzi w stronę baru. Gdy ten znowu się potknął o czyjeś nogi, tylko mocniej przygarnął go do swojego boku.
    W końcu, gdy doszli do baru, pomógł mu usiąść na barowym stołku.
    -Napijesz się czegoś? Ja stawiam- gestem przywołał barmana do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Matthew serio lubił swoją pracę. Nawet jeśli za zlecenie miał fotografowanie ludzi, którzy, jak wiadomo, potrafią być dość upierdliwi. Chyba dobrze poszło, nikogo nie rozszarpał, nikogo nie zwyzywał, bo jego humor bywał ostatnio wręcz koszmarny. Przekładało się to chociażby na ilość wypalanych w ciągu dnia papierosów.
    Nawet nie podniósł na chłopaka wzroku kiedy usłyszał pytanie.
    -Było… w porządku – stwierdził lakonicznie i dopiero teraz spojrzał na swojego rozmówcę. - Nie jestem – odpowiedział tylko i pochylił się dopinając torbę ze swoim sprzętem.
    Dobra, chłopak mógł się czuć lekceważony, właściwie mógł się poczuć jak tylko chciał Matt chciał już zakończyć ten dzień, chyba nadal nie polubił współpracować z taką ilością osób podczas sesji.
    -Poza tym nie „pan”, aż tak stary nie jestem, chociaż to już podlega twojej ocenie. Matthew – przedstawił się, przerzucił sobie torbę przez ramię i wyciągnął dłoń w stronę modela w geście powitania.

    OdpowiedzUsuń
  22. [Muahaha. Czester to taki potulny chłopaczyna, że pewnie sam dałby się złapać.]
    Zrozpaczony Chester patrzył na puste legowisko swojego kota. Gdzie on się do cholery podziewał? Przetrząsnął całe mieszkanie chyba z trzy razy. Nic. A to wszystko przez to otwarte okno. Nigdy więcej go tak nie zostawi. No, na pewno tego nie zrobi jak go nie znajdzie. Usiadł przed komputerem i zaczął tworzyć jakieś prowizoryczne ulotki. Zdjęcie kota, adres, informacja o nagrodzie. Wielki tytuł "WIDZIAŁEŚ MOŻE KRÓLA JULIANA?" bił po oczach i o to właściwie chodziło.
    Porozwieszał je po całej okolicy i czekał jak ten idiota, wyrywając sobie z głowy włosy. No niech się znajdzie jakiś łaskawca, który go uratuje!
    Minął dzień. Dwa dni. Trzeci dzień był zbawieniem. A przynajmniej tak mu się wydawało kiedy usłyszał telefon. Nie, to tylko "czy możemy zająć panu chwilkę?". Nie. Nie mogli, bo Chester musiał mieć wolną linię. Cholera. Cholera. Cholera. Dzwonek do drzwi. Ches nieuczesany, w samych spodniach pobiegł szybko je otworzyć i prawie zawału ze szczęścia dostał widząc Króla Juliana na rękach jakiegoś mężczyzny.
    [Mam nadzieję, że do przezycia]

    OdpowiedzUsuń
  23. -Coś słabego- zaśmiał się.
    -Chyba już powoli masz dość, co?- mruknął z rozbawieniem. Siadając na wolnym krześle obok chłopaka, zamówił dla siebie rum z colą i dla nieznajomego Mojito. Może nie było to dobre- proponować chłopakowi drinka, widząc w jakim jest stanie, ale przecież każdy ma prawo się zabawić.
    -Jak masz na imię?- zapytał, znów przenosząc na czarnowłosego wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  24. Matthew nie wiedział czy miło tego, kogoś poznać, więc nie odpowiedział nic, nikt nie powiedział, że musi kierować się przede wszystkim uprzejmością.
    -Prawda – potwierdził powściągliwie i poprawił pasek czarnej torby spoczywającej na ramieniu.- Dzięki za uprzejmość, ale skorzystam ze swoich – wypowiedział i wyciągnął z kieszeni wymiętą paczkę fajek razem z zapalniczką, wyszli na zewnątrz. Wsunął używkę między wargi i zapalił ją momentalnie zaciągając się i dostarczając swemu ciału niezbędną dawkę nikotyny. Schował paczkę i zapalniczkę do kieszeni jeansów.–Długo jesteś modelem? – zapytał, właściwie kierując się do pierwszego znanego miejsca, gdzie mógł dostać kawę.

    OdpowiedzUsuń
  25. [Karta rzeczywiście krótka, ale z chęcią poznam tą postać bliżej xD Co powiesz na wątek? :3]

    Shou Song~

    OdpowiedzUsuń
  26. -Kilka lat – odparł ogólnikowo. Nie chciało mu się wszystkiego wyjaśniać, poza tym, szczegóły uznawał za zbędne. Bo kogo mogła interesować jego cholerna osoba? Nikogo, kim zainteresowałby się sam Matthew. – Dasz się zaprosić na kawę? – zapytał, wypuszczając przy tym z ust obłok dymu.

    OdpowiedzUsuń
  27. [Tak, jak ja "uwielbiam" szukać pomysłu na wątek xD Cóż, może po prostu spotkają się np. w parku? XD Gdzie np. Misza będzie mieć sesje zdjęciową? XD]

    Shou Song~

    OdpowiedzUsuń
  28. Uśmiechnął się słysząc jego imię. Spodobało mu się.
    -Jayson- przedstawił się, zaraz unosząc swoją szklankę do ust i upijając łyk alkoholu.
    -Jesteś tu sam?- zapytał, odstawiając szklankę na kontuar i powoli obracając między palcami.

    OdpowiedzUsuń
  29. [No skoro tak ładnie prosisz to zacznę xD Jednak proszę, nie licz na coś wspaniałego o.O]

    Dzisiaj znów była ładna pogoda, więc by nie tracić czasu Shou wyszedł z domu na spacer. Dziś miał wolne, więc czemu by nie skorzystać z takiej okazji? Kiedy tylko opuścił mieszkanie, ubrał swoje słuchawki i powoli ruszył przed siebie.
    Jakiś czas później dotarł do pobliskiego parku, wtedy zauważył coś nietypowego. Zaraz zbliżył się i zauważył, że w parku właśnie kończy się sesja zdjęciowa.
    - Szkoda, że tak późno przyszedłem - powiedział do siebie i zdjął słuchawki, cóż może chwile popatrzeć, w końcu i tak już się kończy.

    OdpowiedzUsuń
  30. [Uh, Chesio się cieszy, że przypadł do gustu ^ ^]
    Widząc Króla Juliana o mało mu serce nie wypadło z piersi, taki był ucieszony. Wystawił ręce do przodu, a kociak od razu wskoczył na niego. Chyba też się stęsknił. Chester i on byli najlepszymi kumplami. Nawet rozmawiali czasem na dziwne tematy! Ile razy pomógł mu wybrać odpowiedniego faceta albo udawał chorobę, by pozbyć się jakiegoś okropnego typa! Dogadywali się bez słów. W zasadzie, tylko tak mogli.
    Ches postawił kota na ziemi, który od razu pomknął do swojego legowiska, gdzie ułożył się wygodnie i przymknął powieki. On sam stał jeszcze chwilę w bezruchu, przypatrując się mężczyźnie, który uratował mu życie (dosłownie!).
    -Dziękuję! - powiedział uradowany, otwierając szerzej drzwi. - Nie mam pojęcia jak ja Ci się odwdzięczę. Wejdź do środka, prosze.

    OdpowiedzUsuń
  31. Dexter machinalnie zawiesił spojrzenie na chłopaku za drzwiami i wyciągnął z kieszeni kurtki swoją odznakę policyjną. Uniósł ją na wysokość oczu modela tak, by ten swobodnie mógł się jej przyjrzeć i odczytać zawarte na niej dane.
    - Dexter Flangan, oficer śledczy wydziału zabójstw ze szczególnym okrucieństwem w Miami - przedstawił się, używając swojej jakże długiej i niezbyt wesoło brzmiącej nazwy stanowiska. Oficjalnie powinna ona paść i skoro już padła, mogli przejść do rzeczy tych najbardziej naglących i koniecznych. - Przyszedłem zająć się pana ochroną w najbliższym czasie. Jak sądzę został pan o tym już powiadomiony - dodał, unosząc jednak przy ostatnim zdaniu brwi ku górze w pytającym geście. W rzeczy samej powiadomiony zostać powinien, ale różnie to przecież bywało, a on nie dostał jeszcze informacji jakoby tak właśnie się stało. Możliwe przecież, że zrobili to po jego wyjściu z biura.

    OdpowiedzUsuń
  32. Matt rozmawiał z chłopakiem niemal naturalnie, jednak pilnował się, by nie palnąć czegoś o swoim byłym. Samo Miami mu o tym, kurwa, przypominało. Zastanawiał się po kiego tutaj wrócił.
    Zatrzymał się przed kawiarnią i wyrzucił już chyba trzeciego palonego papierosa na chodnik, a później zdeptał go butem.
    Wszedł do lokalu, gdzie było za ciepło jak na lato, ale w powietrzu unosiła się wyczuwalna woń kawy.

    OdpowiedzUsuń
  33. Słysząc pytanie tylko przytaknął ruchem głowy. Właściwie rzadko ludzie zwracali się do niego pełnym imieniem. Gdy tylko usłyszał te niezrozumiałe, rosyjskie słowa (które sądząc po intonacji nie były niczym pozytywnym) uśmiechnął się z rozbawieniem.
    -Czyli jak rozumiem, nie będą mieli nic przeciwko jeśli zatrzymam cię tu na dłużej?

    OdpowiedzUsuń
  34. [Nie szkodzi xD W końcu jakoś trzeba przebrnąć przez nudny początek xD]

    Był nieco zdziwiony widząc, że ten nieznany mu mężczyzna się do niego uśmiechnął. Przez niecałą sekundę stał w bezruchu, zastanawiając się, czy to na pewno było do niego. Jednak zaraz uśmiechnął się ciepło do niego. Kto wie, może uda mu się zamienić z nim słówko? Na razie wolał jednak się nie zbliżać, nie wiedział czy mógł to zrobić, w końcu ten był modelem, więc może sobie tego nie życzyć. Po chwili cicho westchnął i zaczesał kosmyk włosów za ucho, po czym dmuchnął w swoją już za długą grzywkę, która po prostu zaczynała wpadać mu do oczu.

    OdpowiedzUsuń
  35. Skinął krótko głową chłopakowi i zaraz za nim wszedł do środka mieszkania. Pobieżnie rozejrzał się po jego wnętrzu, chowając jednocześnie odznakę, razem z policyjną legitymacją z powrotem do kieszeni. Zamiast tego wyjął z niej zgiętą na cztery kartkę z czymś na niej wydrukowanym.
    - Niestety nie mogę udzielić panu więcej informacji niż te, które zna pan już z mediów czy od policjantów, którzy się z panem kontaktowali - odparł spokojnie, wzruszając przy tym lekko, jakby przepraszająco ramionami. Standardowa formułka w jego zawodzie, którą wszyscy chyba znali już na pamięć. - Jeśli zgadza się pan na ochronę i jej warunki musi pan podpisać ten dokument - powiedział jeszcze, wręczając Miszy rozprostowaną już kartkę i podnosząc na niego całkowicie opanowane spojrzenie. Był przy tym przygotowany na pytania, które mogły się pojawić, nie mogąc jednak zmusić młodzieńca do zgody na cokolwiek. To w końcu miała być jego decyzja.

    OdpowiedzUsuń
  36. Widząc jak temu nagle dobry humor znika, westchnął cicho i dopił swojego drinka. Odsunął od siebie pustą szklankę i spojrzał na parkiet.
    -Chciałbyś może ze mną zatańczyć?- zapytał z rozbrajającym uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  37. Matthew uniósł lekko brwi, lekko zdziwiony. Skoro tam było lepiej, to czemu Misza znalazł się tutaj.
    -Szczerze powiedziawszy, nie bardzo wiem jak się mają możliwości dla modeli tutaj, trzy lata mnie nie było – wypowiedział i wzruszył lekko ramionami. –To dlaczego przeniosłeś się tutaj? – zapytał z czystej, ludzkiej ciekawości, chociaż do ciekawskich nie należał.
    Podszedł do nich kelner, Matt zamówił kawę bez cukru, mocną, jak zawsze z resztą.

    OdpowiedzUsuń
  38. Uśmiechnął się do niego ciepło i delikatnie zaczesał grzywkę na bok.
    - Hej, niestety nie udało mi się, dopiero przyszedłem - przyznał nieco zasmucony tym, w końcu chciałby obejrzeć jakąś sesje w całości, to mogłoby być naprawdę ciekawe wydarzenie. Po chwili zmierzył chłopaka wzrokiem, wydał się bardzo ciekawy, chciałby go nieco bliżej poznać, jednak jest zbyt nie śmiały, by spróbować rozkręcić rozmowę.

    OdpowiedzUsuń
  39. [Siemka, chęć na wątek masz ? jakiś pomysł ? powiązanie ?
    po za tym muszę dodać że mimo iż karta krótka to dziwnie fajna xD]

    OdpowiedzUsuń
  40. -Nie ma problemu, znalazłeś Króla Juliana, pozwól mi chociaż postawić sobie piwo - powiedział, wręcz wciągając go do mieszkania.
    W zasadzie w jego mieszkaniu nie było nic specjalnego. Loft. Jak to loft. Zawsze o takim marzył i taki właśnie kupił. Nowocześnie, w stylu, którego za cholerę by nie rozpoznał. Byle mu się podobało. Nikomu innemu nie musi.
    -Siadaj - powiedział od razu, wskazując białą, skórzaną kanapę. Sam podszedł do lodówki i wyjął z niej dwie butelki. Usiadł w fotelu i wystawił rękę, by dać jego wybawcy zimne piwo. - Jestem Chester.

    OdpowiedzUsuń
  41. Słysząc jego słowa uśmiechnął się nieco szerzej.
    - Jeśli mi się uda, to na pewno przyjdę, z chęcią zobaczę jak wygląda taka sesja - powiedział z uśmiechem i zdjął okulary, które zaczęły go nieco denerwować. Znów spojrzał na chłopaka i uśmiechnął się ciepło, chciał coś powiedzieć, jednak za bardzo nie wiedział co, do tego bał się, że ten to po prostu zignoruje, a tego by nie chciał.
    - A co... Teraz będziesz robić? - zapytał i zagryzł dolną wargę, gdy nie sądził, że w końcu uda mu się wydusić z siebie jakieś słowo.

    OdpowiedzUsuń
  42. Dobra, szukanie swojego miejsca było w miarę sensowną odpowiedzią, teraz to się Nott musiał porządnie zastanowić nad swoją. Zagryzł wargę, nerwowo i zastukał palcami w blat.
    -To osobiste – mruknął, trochę niezadowolony z pytania. Bo niby co miał odpowiedzieć, zwiałem bo przyłapałem swojego faceta z innym?
    Matt zaczął powoli załamywać się swoją żałosnością.

    OdpowiedzUsuń
  43. Zaśmiał się, obejmując go ramieniem w pasie i ruszając w stronę tańczących ludzi. Zatrzymał się dopiero gdy znalazł trochę wolnego miejsca dla nich, z uroczym uśmiechem stanął przed nim. Misza był zdecydowanie w typie Larsena.
    Jay uniósł dłoń i delikatnym gestem odgarnął kosmyk włosów za jego ucho.
    -Jakbyś źle się czuł, po prostu powiedz.

    OdpowiedzUsuń
  44. [no dobra, to wykombinuję jakies pomysły, wybierzesz najlepszy i jak mozesz zacznij xP
    P1 : Podstawowy pomysł spotkanie na jakiejś imprezie.
    P2 : Alanowi zwieje pies i przyczepi się do Miszy, a że psina przy obroży ma adres, to Ulti zostanie oddany i wtedy jakoś się dalej rozwinie.
    P3 : Tutaj potrzeba by było bliższej znajomości, ale jak ci podpasuje to...Misza i Alan kiedyś i gdzies tam się poznali, może za przyjaźnili ewentualnie byli w luźnym związku. Teraz spotkanie po dłuższym czasie, i Misza mógł by być wściekły na Delgado że tak zniknął po prostu i nic nie powiedział.
    -----------
    I to by było na tyle jeśli chodzi o pomysły, jesli powiązanie to tylko mam pomysł na takie jak jest w P3.]

    OdpowiedzUsuń
  45. - Masz kotkę? - zapytał nieco zdziwiony, ale po chwili uśmiechnął się szeroko. - Wiesz, że ja również, ale teraz się na mnie obraziła i nawet nie wiem dlaczego... Ech, ją naprawdę ciężko zrozumieć - zaśmiał się cicho dalej patrząc na chłopaka. Cóż, jeśli udałoby się im zbliżyć, na pewno znaleźliby jakiś temat do rozmowy, chociażby o kotach, w końcu to są takie słodkie zwierzaki!

    OdpowiedzUsuń
  46. Dexter powędrował wzrokiem za chłopakiem, samemu jednak nie ruszając się z miejsca.
    - Nie jestem w stanie jednoznacznie tego stwierdzić, w końcu nie ode mnie to zależy - zaczął pomijając już fakt, że w całości zależało to od ich mordercy i tego czy na dniach zostanie złapany, tak jak wszyscy mieli na to nadzieję. - Minimum dwa - trzy dni. Tylko, że musiałby pan na ten okres przenieść się do naszego domku. I rzecz jasna nigdzie nie rusza się pan beze mnie - dodał jeszcze, posyłając młodzieńcowi lekki uśmiech. Sytuacja może i nie napawała radością, ale nie było też co smęcić. W dokumentach poza wszelkimi prawnymi aspektami można było znaleźć jeszcze podpunkt do tego właśnie ciągłego pozostawania w towarzystwie ochraniającego. W razie ucieczki, czy złamania go w jakikolwiek sposób, policja nie brała na siebie odpowiedzialności za to co mogłoby się w tym czasie stać.

    OdpowiedzUsuń
  47. [a to akurat żaden problem, ojciec Alana ma sieć hoteli więc można zrobić że przez dłuższy czas Delgado mieszkał w Petersburgu bo po prostu był tam budowany jeden z hoteli i młody Delgado tkwił tam razem z rodzinką której spodobała się okolica. więc wszystko gra xD to co zaczniesz ?]

    OdpowiedzUsuń
  48. -O to się nie martw- uśmiechnął się, lekko ocierając policzkiem o jego. Czubkiem nosa trącił jego ucho i objął go ramieniem w pasie. Nagle szybka, energiczna muzyka zmieniła tempo na wolniejsze, dając tancerzom chwile wytchnienia. Jay uśmiechnął się z rozbawieniem.
    -To chyba muzyka specjalnie dla ciebie, żebyś nóg nie pogubił.

    OdpowiedzUsuń
  49. - No nie wiem, jakoś dość dużo czasu spędzam w domu, do tego raczej nikogo nie przyprowadzam, gdyż mała zazdrośnica zaraz zaczyna się do mnie łasić i nie pozwala nawet porozmawiać z gościem - zaśmiał się cicho i uśmiechnął do towarzysza rozmowy. - Z chęcią bym Ci ją przedstawił - dodał po chwili znów ciepło się uśmiechając.

    OdpowiedzUsuń
  50. [spoko, poczekam ;) Narka.]

    OdpowiedzUsuń
  51. -To przez moją miłość do animowanych postaci - powiedział, wyszczerzając zęby w uśmiechu. Cóż, nie znał faceta, ale skoro przyprowadził mu do domu kota musiał mieć dobre serce. A skoro miał dobre serce to był wart poznania. A skoro był wart poznania, to Chester postanowił to wykorzystać i zrobić co w jego mocy, żeby nic nie spieprzyć.
    -Misza... to ładne imię. Rosyjskie, prawda? - zapytał, żeby się upewnić. W zasadzie, mogłoby być i brazylijskie a i tak brzmiałoby świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  52. Matthew westchnął z ulgą, kiedy została przyniesiona ich kawa.
    -Chyba budynki, przynajmniej nie czują się urażone, nie straszą że zaskarżą o molestowanie i nie zmieniają pozy – wypowiedział. Praca z ludźmi była o wiele bardziej męcząca i wymagała o wiele więcej cierpliwości. Szczególnie gdy trafił się współpracownik, myślący, że może absolutnie wszystko. –Co ty właściwie widzisz w modelingu? Ja jako dzieciak uciekałem jak chciano mi zdjęcie zrobić – wypowiedział i uśmiechnął się lekko.

    OdpowiedzUsuń
  53. Skrzywił się prawie niezauważalnie, kiedy tylko kotka pojawiła się w zasięgu jego wzroku. Nie lubił tych akurat zwierząt i miał szczerą nadzieję, że któryś ze znajomych Miszy będzie mógł się nią zając i on nie będzie musiał żyć z nią przez tak długi czas. Najdziwniejsze przy tym było to, że te koty, których on zwykł nie lubić na ogół lubiły jego. Co za ironia.
    - Jak najszybciej, więc zrób co masz do zrobienia i jedziemy - odparł, wyciągając rękę po podpisany przez chłopaka dokument, by schować go do wewnętrznej kieszeni kurtki. - Jeśli planujesz na ten czas jakieś sesje, pokazy, wywiady, imprezy czy co tam jeszcze, najpierw będziemy musieli to przedyskutować, ok?

    OdpowiedzUsuń
  54. Zaśmiał się serdecznie, słysząc wzmiankę o Morcie. Przez chwilę Król Julian miał nawet zostać przechrzczony, ale w końcu zdecydował, że jednak za bardzo podoba mu się Juluś, żeby go tak okrutnie zmieniać.
    -No więc, zdrowie Julka - powiedział, unosząc do góry butelkę i delikatnie obijając szkłem o szkło Miszy. Upił sporego łyka, po chwili odkładając piwo na stół.
    -No więc Misza... jak ja Ci się mogę odwdzięczyć, co? Na ulotkach było napisane, że wielkość nagrody do ustalenia, więc ustalajmy - powiedział z wesołym uśmiechem.
    Miał tylko nadzieję, że teraz nie rozpocznie się jedna z tych długich i męczących rozmów na temat "ja nie wezmę" "ależ weź" przez kolejne trzy godziny.

    OdpowiedzUsuń
  55. Chester spojrzał na niego podejrzliwie, w końcu tylko kręcąc niezadowolony głową. No dobra, jeśli tak uważał to nie będzie przekonywał, że jest inaczej.
    -Jeszcze raz dziękuję w takim razie - powiedział, przeczesując smukłymi palcami swoje ciemne włosy.
    W zasadzie wiele osób powiedziało mu już, kiedy dowiedziało się, że jest gejem, iż kompletnie nie wygląda jak "jeden z nich". Jasne, o wielu osobach nie wiadomo do samego końca jakiej są orientacji. Podobno on wygląda zaskakująco heterycko. Zawsze go to dziwiło, w jaki sposób to oceniają. No, ale mniejsza z tym. Homofobem nie był, tylko w jaki sposób Misza miał się o tym dowiedzieć, było już jego problemem.

    OdpowiedzUsuń
  56. -To się da załatwić - powiedział, w duchu ciesząc się jak dzieciak. Musiał przecież przyznać, że Misza był niczego sobie. Zdecydowanie ponad przeciętną, no i wyróżniał się pośród tego szarego tłumu ludu pracującego. Miał w sobie to "coś", czego podobno szukali wszyscy.
    Patrząc na Króla Juliana o mało nie dostał ataku apopleksji. Tego jeszcze nie było, żeby wskoczył na kolana komukolwiek innemu poza nim, kiedy miał gości. Uwielbiał się łasić, uwielbiał być głaskanym i rozpieszczanym, ale to była dwudziestoczterogodzinna fucha dla Miltona i do tej pory dla nikogo innego. Cóż, Juluś chyba naprawdę go polubił.
    -Całkiem jak jego właściciel - zaśmiał się, nie mogąc opanować tej głupiej odzywki.

    OdpowiedzUsuń
  57. Matthew przesunął palcami po włosach i szczerze powiedziawszy, nie wiedział, czy powinien teraz o coś zapytać, a jeśli nawet, to nie miał na to najmniejszej ochoty. Nie był ani zbyt miły, ani gadatliwy, toteż raczej nie nadawał się na towarzysza do kawy. Nie przejmował się zbytnio tą świadomością, grunt, że miał w sobie cierpliwość.
    Matt wziął filiżankę i upił łyk gorącej kawy, język zabolał podobnie jak przełyk. Matt nie zwrócił na to specjalnej uwagi. Rozejrzał się obojętnie po lokalu.

    OdpowiedzUsuń
  58. Zaśmiał się, słysząc jego słowa.
    -W zasadzie, może i bym zamruczał, kto wie? - powiedział, pytającym tonem, uśmiechając się do niego z dziecięcą szczerością.
    Patrzył na ten obraz Miszy i Króla Juliana i aż mu się przyjemnie zrobiło. Rzadko kiedy trafiał się ktoś z takim podejściem do zwierząt. A nawet jeśli jako takie podejście się miało, trzeba było jeszcze być niezwykle przyjaźnie nastawionym, żeby i futrzaki chciały mieć ten kontakt z nami. Chesterowi udało się zdobyć zaufanie Julusia i teraz byli najlepszymi kumplami. Jakby nie patrzeć lepiej dogadywał się z kotem niż z ludźmi, więc musiał sobie w ten sposób radzić.

    OdpowiedzUsuń
  59. Odwołanie wszystkiego, co tam modele sobie robili, cokolwiek by to nie było, Dexterowi było zdecydowanie na rękę. W końcu nie na wszystko mógłby się zgodzić, a i tyle by było przy tym sprawdzania. Gdyby nie był sam nie stanowiłoby to większego problemu, ale w tej sytuacji..
    - Nie, dzięki - odparł, kręcąc przy tym przecząco głową i opierając się bokiem o pobliską ścianę. Właśnie, właśnie. Musiał jeszcze przedzwonić do szefuńcia i powiedzieć, że jest już z Miszą i zaraz będą kierować się gdzie trzeba. - Przy okazji, mów mi Dexter. Nie ma co się pieprzyć z „pan”, skoro i tak mamy spędzić ze sobą trochę czasu - dodał, posyłając chłopakowi lekki uśmiech, jednocześnie wyciągając z kieszeni służbową komórkę.

    OdpowiedzUsuń
  60. Może innym było źle, ale jego dzień układał się tak jak zawsze czyli zajebiście. Mimo iż dalej trochę dobijało go to iż prawie że go wywalono, to co go dziwiło uświadomił sobie że ten urlop to nie taka zła rzecz. Miał teraz czas by pozałatwiać sporo spraw.
    Akurat wyszedł z clubu który prowadził jego dobrzy znajomy, gdy zadzwoniła komórka. Odebrał i zajął się rozmową, przez co nie zauważył że ktoś się do niego zbliża. Dopiero gdy dostał w pysk, a telefon wylądował na chodniku, spojrzał nieco w dół po prostu zaskoczony. Zablokował następne ciosy i przycisnął przeciwnika go ściany budynku. W momencie gdy popatrzył mu prosto w oczy, zamarł. Nie mógł go zapomnieć, ta cholerna twarz nie dawała mu spokoju przez długi czas.- Misza - wymruczał cicho. Zazwyczaj zapominał imiona byłych partnerów, ale tego tu nie umiał zapomnieć. Pamiętał jaką wojnę stoczył z rodziną by chociaż jeszcze dzień zostać, ale wtedy był dosłownie bez grosza więc musiał z nimi się zabrać.- ależ się cieszysz na mój widok - rzucił głosem ociekającym sarkazmem.

    OdpowiedzUsuń
  61. -Pewnie bym się nie wyrywał - powiedział po chwili zastanowienia, posyłając mu znaczący, wesoły uśmiech.
    Wstał z fotela i przesiadł się na kanapę, tuż obok Miszy. No jeszcze chwila i zrobi się zazdrosny o własnego kota. Do czego to doszło na tym świecie, żeby mieć takie dziwne myśli?
    Przyglądał im się jeszcze przez chwilę, aż w końcu przymknął oczy i oparł głowę o kanapę. Wciął głęboko powietrze, przy okazji czując perfumy Miszy. Uśmiechnął się przez to jeszcze szerzej, ale nie dał po sobie poznać o co chodzi. Musiał jednak przyznać, że zapach był świetny.

    OdpowiedzUsuń
  62. - Nie lubię czerwonego wina - rzucił z drażniącym uśmieszkiem który jednak szybko zniknął z jego twarzy. Nie chciał go bardziej wkurzyć.- Nie zabawiałem się tobą, a zniknąłem bo nie miałem wyboru..- mruknął cicho, cholera od kiedy on się tłumaczył komukolwiek z tego co robił.
    Puścił go w końcu, podniósł z ziemi części komórki i schował po prostu do kieszeni spodni.
    Dopiero teraz rozmasował lekko szczękę w miejscu gdzie padł cios. Trochę to bolało, ale był już przyzwyczajony do bólu więc nie zwrócił na to większej uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  63. Matthew nie miał ulubionych tematów, kiedy jeszcze mieszkał tutaj trzy lata temu, był trochę bardziej ludzki i przyjazny. Teraz, bardzo często miał ochotę kogoś rozszarpać. Nott uważał, że jeśli rozmowa się klei to dobrze, a jeśli tak nie było, to po prostu lepiej było milczeć.
    Popijał spokojnie kawę i chyba pierwszy raz od dawna, nie rozmyślał o tym wszystkim sprzed trzech lat, a trzeba było powiedzieć, że czuł się z tym wyjątkowo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  64. - Wiem że nie lubisz - stwierdził, znał go w końcu mimo iż minęło kilka lat to zauważył że Misza prawie nic się nie zmienił.
    Zlustrował chłopaka ciężkim spojrzeniem gdy ten odwrócił się i ruszył w swoją stronę.
    Jedną z jego zasad było to że nie biegał nigdy za nikim, to inni mieli się męczyć. Teraz jednak chyba musi na chwilę o tym zapomnieć.- Misza, poczekaj..- powiedział i ruszył się z miejsca by po chwili zrównać z nim krok.
    - Naprawdę nie chciałem cię wtedy zostawić, ale nie miałem wyboru..- był teraz przerażająco szczery, aż sam zaniepokoił się.

    OdpowiedzUsuń
  65. Zatrzymał się jakby znów dostał w twarz.
    - Nie chcę zniknąć - rzucił i złapał go za przedramię zatrzymując Misze. Patrzył na niego ponuro.- wyrównałeś rachunki i co lżej ci ? - syknął.- po za tym nie tylko dla ciebie był wtedy ciężki czas..- dodał ciągle go obserwował.

    OdpowiedzUsuń
  66. Puścił go, patrzył na niego chwilę.
    Dobra jednak chłopak zmienił się, może nie dużo ale zmienił się na tyle że teraz wiedział iż nie ma szansy by to wytłumaczyć wszystko.
    Przegrał i dopiero teraz zrozumiał to.
    - Nie chciałem cię omotać, tylko chciałem żebyś był...ale nie ważne. Naraa...- rzucił chłodno i wycofał się. Poszedł sobie, nie będzie się męczył.
    [co teraz? xD]

    OdpowiedzUsuń
  67. [To trochę nie w stylu Alan'a by męczyć się nad zdobywaniem zaufanie kogoś, ale można przymknąć na to oko. xD]

    Zawsze żył dniem, nie wracając myślami do przeszłości, ale jak to zrobić gdy twoja przeszłość miesza się z teraźniejszością. Na szczęście był mistrzem w ignorowaniu otoczenia więc już pare godzin później zapomniał o spotkaniu.
    Dni mijały spokojnie, piątek wieczór wpadł do clubu. Potrzebował dużej dawki alkoholu by rozluźnić się.
    Siedział przy barze i pijąc wolno mocny trunek, obserwował otoczenie by wyłapać w tłumnie kogoś ciekawego.

    OdpowiedzUsuń
  68. [Ja zwykłam mówić, jak coś mi nie gra, zamiast omijać, więc powiem tak... Nasz wątek nam się co najmniej nie klei, może to przez postać Matta, czy coś, ale tymczasowo nie mam pomysłu, jak to dalej pociągnąć, a nie lubię pisać na siłę, ponieważ wychodzi wtedy szmira.
    To tyle, sorry.]

    OdpowiedzUsuń
  69. [Dzięki za zrozumienie. Jak na coś wpadnę, to na pewno się odezwę. ]

    OdpowiedzUsuń
  70. Chester poczuł palce Miszy chwilę potem i nie mógł pohamować cichego, gardłowego śmiechu. Tego to się nie spodziewał. Uniósł powieki i patrząc mu w oczy, zamruczał niczym prawdziwy kot. A co mu tam, przecież takie zachowanie nie było dla niego totalną nowością. Mruczenie do ucha na przykład zdarzało mu się czasami i wcale nie trzeba było o to prosić.
    -Przyjemnie - powiedział cicho, nie odrywając od niego wzroku. Poczuł jak Król Julian przechodzi na jego kolana, a potem ląduje z powrotem na ziemi, jakby poczuł, że to czas na wycofanie się. To dopiero był idealny związek!

    OdpowiedzUsuń
  71. Przesiedział tak jeszcze z 10 minut, a później wpadł.
    Nie miał pojęcia że kumple też tu wpadną dziś, ale jak pojawili się to nie dali mu siedzieć spokojnie.
    Dlatego nie od razu zauważył Miszę który siedział w towarzystwie znajomych.
    Każdy z butelką piwa wpadł w tłum tańczących ludzi, rozkręcali imprezę bawiąc się na środku parkietu.
    Alan opróżnił całą butelkę, a że nie był to jedyny alkohol który już wypił to przez mieszankę zaczęło mu szumieć we łbie.
    Odwrócił się i uśmiechnął łobuzersko gdy jeden z kumpli Miszy zaczepił go i zaczął tańczyć obok niego. Delgado uważał teraz że nic nie może zniszczyć mu humoru, pytanie czy sie nie mylił.

    OdpowiedzUsuń
  72. Chester zawstydził się odrobinę, słysząc komplement. Nigdy nie przywykł do ich słuchania i tak wychodziło, że często się czerwienił. Tym razem tylko lekko, całe szczęście. Wziął przykład z Miszy i odwrócił się w jego stronę. Oparł się ramieniem o kanapę, druga ręka przez jakiś czas spoczywała swobodnie wzdłuż jego ciała. W końcu uniósł ją w górę i położył na policzku mężczyzny, delikatnie przygryzając dolną wargę, jakby się czymś denerwował. Cholera, że też musi wyglądać jak taki zagubiony dzieciak, co poszukuje swojej matki w spożywczaku.
    -Dziękuję za komplement - powiedział, unosząc kącik ust.

    OdpowiedzUsuń
  73. Dobrze było że na razie Alan nie zauważał Miszy i odwrotnie. Jednak wszystko dobre co sie szybko kończy.
    Popatrzył na kumpla który wcześniej zakręcił się obok chłopaka który wrócił do loży. Nic nie powiedział gdy padła propozycja by przyłączyć się do grupki grającej w butelkę.
    Podeszli do nich, nie było sprzeciwu więc wszyscy siedli, dwa krzesła zostały przysunięte. Alan usiadł i dopiero gdy powiódł wzrokiem po wszystkich zauważył Miszę. Przez chwilę jego twarz przybrała niezdrowy odcień bieli, ale zaraz wszystko wróciło do normy. Miał to gdzieś, chciał sie dobrze bawić i nie mógł mu tego zniszczyć jeden chłopak.
    [porażka już mi się porypało gdzie dodaje komentarze XD]

    OdpowiedzUsuń
  74. Tak jak to Misza chciał, dłoń Chesia znalazła się na jego karku. Przesunął opuszkami palców wzdłuż jego szyi, by w końcu wpleść je w puszyste, ciemne włosy. Były naprawdę świetne. Przybliżył się do niego jeszcze kilka centymetrów, nie tracąc uśmiechu, który cały czas gościł na jego twarzy.
    -Powiedziałbym Ci, gdybyś się narzucał - odpowiedział zgodnie z prawdą. Raczej nie należał do tych ludzi, którzy ukrywali, to co myśleli. Wolał powiedzieć prawdę i mieć wyrzuty sumienia niż ją ukrywać i mieć trzy razy większe wyrzuty sumienia potem.
    Zassał własne wargi, po czym pochylił się do przodu, zastygając dosłownie trzy, może cztery centymetry przed twarzą Miszy.
    -I mam nadzieję, że idzie to w obie strony - wymruczał.

    OdpowiedzUsuń
  75. Pokręcił z niedowierzaniem głową, słysząc jego odpowiedź. Podciągnął nogi pod siebie, siadając na własnych stopach, po czym przechylił się bardziej do przodu, całkowicie likwidując ostatnie kilka centymetrów między nimi. Dotknął swoimi ustami jego, łącząc je w pocałunku sekundę potem. Przymknął oczy, rozkoszując się i smakiem Miszy, i jego zapachem. Mocniej wsunął palce w jego włosy, przygarniając bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  76. Akurat opróżniał którąś z kolei puszkę piwa gdy usłyszał słowa dziewczyny. Prawie udusił się piwem, postawił puszkę na stole i gdy w końcu przestał kaszleć, patrzył na niego obojętnie jak na każdego innego.
    Czując jego dotyk mimowolnie przymknął nieco oczy.
    W myślach klną wściekły na siebie, na Miszę i na tą dziewczynę. Głównie na Miszę bo ten zakichaniec wykorzystywał to iż wiedział jak zareaguje.
    Od strony jego znajomych zapadła cisza przynajmniej do momentu kiedy Alan uśmiechnął się dziwnie, co mogło znaczyć że go to rozbawiło albo wkurzyło. Jednak kumple i tak zareagowali śmiechem.
    Delgado za to rzucił krótkie "ide po piwo" po czym wstał i podszedł do baru. Idąc ten kawałek nie dość że poczuł iż za dużo wypił to dodatkowo czuł się beznadziejnie, co odczuwał pierwszy raz od paru lat. Nie wrócił tam jednak od razu. No ale wrócić musiał. Gdy tylko zajął znów miejsce humor wrócił znów i reszta wieczoru była luźna. O trzeciej nad ranem wszyscy już zaczęli stwierdzać iż czas się zbierać. Alan przemilczał to jednak, nie wiedział co będzie robił dalej.

    OdpowiedzUsuń
  77. Okej, smaczny był. I to cholernie smaczny. Te usta... szło się po prostu rozmarzyć! Przyparł do niego mocniej, rozszerzając wargi w zapraszającym geście. Pozwolił, by ich języki zaczęły ten swój odrobinę chaotyczny, dziki taniec, którego nie przerwał, dopóki nie zabrakło mu tchu. Oderwał się od niego, uśmiechając teraz szczerzej, bardziej wesoło.
    -I co? Nie narzucam się? - zapytał, jakby chcąc się upewnić.

    OdpowiedzUsuń
  78. Obserwował całą grupkę, skinął tylko głową gdy kilka osób pożegnało się też z nim. Gdy w końcu poszła sobie większość. Podniósł się, złapał Miszę za ramię i odwrócił przodem do siebie.
    Pare minut po prostu patrzył na niego, w końcu jednak pochylił sie i pocałował go, niespiesznie i zaskakująco łagodnie jak na niego. Przesunął dłoń z ramienia na kark chłopaka. Zdziwił się że jeszcze nie został odepchnięty i że nie dostał w twarz. Cofnął się i patrzył na niego bez wyrazu, przygotowany był też że może być powtórka z ostatniego ich spotkania chociaż jeszcze po ostatnim ciosie miał siniaka na szczęce.

    OdpowiedzUsuń
  79. Czy się miał rozgościć czy też nie, wybrane miejsce przy ścianie nie zostało przez niego opuszczone. Trochę zeszło mu się na rozmowy z szefem i kolegami z zespołu o wszystkich pierdołach związanych z ich aktualną sprawą, dlatego też kiedy Misza ogłosił swoją gotowość do wyjścia Dexter dopiero kończył ostatnią rozmowę. Omiótł krótko spojrzeniem osobę Dragovicha, zauważając przy tym, że zwierz najwyraźniej również był gotowy do podróży.
    - Kotek jedzie z nami? - zapytał z dosłyszalną sztuczną uprzejmością w głosie. Tak naprawdę miałby ochotę powiedzieć, że ta futrzana, wkurzająca kulka najlepiej powinna zostać tu sama. Odsunął się od ściany nawet nie czekając na odpowiedź na zadane pytanie. Przecież była oczywista. Zamiast tego wyszedł na korytarz, by poczekać tam na swojego towarzysza. - Uprzedzam, że to mały domek. Na pewno nie grzeszy luksusem. Ledwie jeden pokój - powiedział, krzywiąc się w myślach na samą myśl mieszkania w jednym pomieszczeniu z kotem.

    OdpowiedzUsuń
  80. -W takim wypadku, będę się narzucał - powiedział, odwzajemniając kolejne pocałunki.
    Taka gra, w którą obaj teraz grali, nie była na szczęście niebezpieczna i nikt nie miał się w niej sparzyć, a przynajmniej taką miał nadzieję.
    Pocałował go jeszcze raz, po czym niespodziewanie wstał z kanapy i ruszył w stronę łazienki.
    -Za chwilę wrócę - dodał, zamykając za sobą drzwi. Nie na zasuwkę, w końcu nigdy nie czuł takiej potrzeby.

    OdpowiedzUsuń
  81. Westchnął cicho. Zostawić, niby proste ale jak ciężko było to zrobić.- Misza, to nie proste - mruknął ponuro.
    - Nie chciałem by się tak to potoczyło, chociaż pewnie mi nie wierzysz - spuścił wzrok. Dobra zaczynał zachowywać się coraz bardziej nie podobnie do siebie.
    Był całkiem zrezygnowany, zastanawiał sie tylko czy też tak wygląda bo jeśli tak to niech go ktoś dobije.

    OdpowiedzUsuń
  82. - Po prostu uwierz, nie wciskał bym ci kitu w tej chwili - powiedział patrząc na niego.
    Mimo iż manipulował ludźmi by osiągnąć cel, to nie kłamał by w takim momencie.
    Zależało mu by Misza znów mu zaufał, więc nie ryzykował by tak.

    OdpowiedzUsuń
  83. Chester oblał twarz zimną wodą, chcąc trochę ochłonąć. Spojrzał na siebie w lustrze, próbując przybrać naturalny kolor twarzy. Jakoś pozbył się rumieńców. W zasadzie mógł już wrócić. Odetchnął głęboko i wszedł do salonu, siadając na przeciwko Miszy.
    -Więc na czym skończyliśmy? - zapytał ucieszony.

    OdpowiedzUsuń
  84. Zaklną w myślach, wiedział co go przed tym powstrzymuje ale w życiu się do tego nie przyzna, po prostu nie mógł i tyle. Był typem który nie potrzebował nikogo, sam sobie umiał radzić.
    - To że nie mam celu żadnego w oszukiwaniu cię - mruknął cicho.
    Miał ochotę złapać go i potrząsnąć nim by w końcu przestał zadawać te pytania, bo znał na nie odpowiedź, praktycznie uzyskał ją wtedy w Petersburgu kiedy ostatni raz się widzieli. Wtedy powiedział mu czemu nie umie go oszukać, bo podobne pytanie padło.

    OdpowiedzUsuń
  85. - Po prostu nie lubię kotów - przyznał z obojętnym wzruszeniem ramion. Nie było co tego ukrywać, już było to widać, a i dałoby się dostrzec jeszcze wyraźniej, gdyby ta spróbowała się przymilać czy usiąść mu na kolanach. Oczywiście nie zareagowałby względem niej agresywnie, w końcu szanował każde żywe stworzenie.
    - Za miastem - odpowiedział, przyglądając się przez krótką chwilę w milczeniu jak chłopak zamykał mieszkanie. - Pomóc ci? - zapytał, wskazując brodą na jego bagaże, zanim skierowaliby się do wyjścia, a potem i parkingu. Rzeczy nie było dużo, ale nie zaszkodziło też być tak miłym, żeby zaoferować pomoc.

    OdpowiedzUsuń
  86. -Wcale się z ciebie nie nabijam- mruknął z uśmiechem, przesuwając powoli dłoń w górę jego kręgosłupa, po chwili wracając w dół tą samą drogą. Kołysał się z nim w rytm muzyki, rozkoszując się ciepłem i bliskością jego ciała.
    -I miło mi, że ci się podoba, choć naprawdę nie wiem dlaczego- zaśmiał się. Jay raczej nie był przyzwyczajony do używania perfum czy dezodorantów. Ten zapach, który Miszy tak bardzo się podobał, był jego naturalnym.

    OdpowiedzUsuń
  87. Zacisnął wargi w wąską kreskę, co było nie ciekawą oznaką.
    - super...- mruknął sarkastycznie.- dobra zapomnij że w ogóle gadaliśmy, było minęło..- powiedział wolno.
    Właśnie miał zamiar pierwszy raz poddać się, nie będzie się męczył i narzucał dłużej.
    Odwrócił się i podszedł do baru, gdzie zamówił mocniejszy alkohol. Wypił na raz by po tym wyjść z budynku i skierować się do swojego mieszkania.

    OdpowiedzUsuń
  88. Nigdy o nic się nie starał dłużej, ze względu na to że jak nie mógł czegoś osiągnąć szybko to stwierdzał że mu to nie potrzebne do niczego. No tak było zazwyczaj, ale teraz nie bardzo sie to trzymało tego jak zawsze robił.
    Na szczęście po dwóch butelkach alkoholu które wypił w domu, wszystkie ponure myśli które go męczyły poszły sobie, aż do momentu kiedy następnego ranka wytrzeźwiał.
    [hm, nie bardzo mam pomysł co dalej.. xDD]

    OdpowiedzUsuń
  89. Zaskakujące jak kilka dni w całkowitej samotności może zmienić całkiem nastawienie człowieka. Jednak mu to pomogło, dlatego kiedy zaczął przypadkiem wpadać na Miszę rozmawiał z nim jak z każdą inną osobą z tym wyjątkiem że powstrzymywał arogancję.
    Teraz siedząc w loży i popijając alkohol, mimo wszystko był obojętny, lakonicznie odpowiadał. Bo o czym miał gadać jak tematu nie było w ogóle.
    Palcem lekko uderzył w pusta już butelkę. Po następnej to pewnie zacznie mu we łbie szumieć, ale miał to gdzieś.- jeszcze jedna ? - spytał spoglądając na niego.

    OdpowiedzUsuń
  90. - Już gorsze rzeczy się zdarzały - rzucił z nikłym uśmieszkiem. Machnął na barmana, którego akurat znał nawet dobrze. Facet wyszedł za baru i przyniósł butelkę tego samego alkoholu. Patrząc na Alana powiedział tylko "przeginasz". Jednak Delgado całkiem to zignorował i rozlał alkohol do szklanek bo jego zdaniem kieliszki były o wiele za małe.
    Wziął swoją szklankę i znów wygodnie się rozsiadając upił spory łyk.

    OdpowiedzUsuń
  91. Wymierzył w niego palcem wskazującym, dźgając go w żebra.
    -Ty, ty, ty... - mruknął w jego stronę, mrużąc oczy, wciąż delikatnie się śmiejąc. - Ty ze mną flirtujesz!
    Nie żeby odkrył jakąś Amerykę, w każdym razie chyba dopiero teraz to do niego dotarło. Okej, w takich chwilach, jemu i mnie wydaje się od razu, że bystrzak to z niego nie jest. A może po prostu tak był w Miszę zapatrzony, że sam nie zauważył z tego jak układają się sprawy? Huh? Taki słodziak.

    OdpowiedzUsuń
  92. - skoro tak to widzisz - mruknął słysząc jego wypowiedź na temat rozlewania wódki do szklanek. Tak się według niego lepiej piło, a zaczął tak robić po wypadzie na Ukrainę, tam to dopiero wariowali rozlewając wódkę do wysokich musztardówek tak że prawie się wylewało. Uśmiechnął się nikle do swoich myśli.
    - Ta, dalej jeżdżę po świecie...a raczej w jeden rejon i nie tam gdzie budują hotel - mruczał spokojnie.- Jestem wojskowym, więc jadę tam gdzie potrzebują żołnierzy - dodał jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  93. -Pewnie, zgoń wszystko na mnie - powiedział z uśmiechem, wzruszając ramionami.
    W zasadzie nie było najważniejsze kto zaczął, a jak toczyły się te ich flirty i do czego doprowadzały. Chester należał do tego grona chłopaków, którzy rzadko kiedy całowali się na pierwszym spotkaniu. Jakby nie patrzeć spotkania z kimkolwiek kończyły się na liczbie: jeden; jednak bez żadnych zaliczonych baz. Sam nie wiedział czy podświadomie odpycha od siebie potencjalnych kandydatów, czy Ci po prostu żerują na jego tyłek.

    OdpowiedzUsuń
  94. Skinął tylko krótko głową i wziął od niego jakieś rzeczy. Nic już więcej nie mówiąc skierował się do wyjścia z budynku, a zaraz potem i swojego samochodu. Wrzucił na tylne siedzenie walizkę Miszy, tuż obok swojej torby wypchanej po brzegi różnego rodzaju papierami, laptopem, kablami i aktami. Swoje ubrania zdążył podrzucić już na miejsce, kiedy był tam za pierwszym razem.
    Usiadł na siedzeniu kierowcy i odpalił silnik, czekając aż chłopak zajmie miejsce obok. Droga nie zajęła więcej niż kilkanaście minut i już byli na miejscu. Pod małym domkiem, w którego okolicy nie znajdowało się zbyt wiele innych. Mruknął krótkie „jesteśmy” i wysiadł, żeby wziąć jeszcze ich rzeczy (rzecz jasna klatki z kotem się nie tykając) i pójść im otworzyć. Ich oczom ukazał się krótki przedsionek, a zaraz za nim pokój, który prawdopodobnie miał służyć za wszystko w jednym. Stało w nim łóżko na półtorej szczupłej osoby lub jedną grubą, jeśli ktoś woli, kanapa, okrągły stolik z trzema krzesłami i fotel. Po prawej było wyjście na niewielką kuchnię, a po lewej na małą łazienkę. Generalnie przytulnie chociaż ciasno. Dexter odłożył walizkę chłopaka na łóżko, a swoją torbę na stolik.
    - Zrobimy tak, że ja zajmę kanapę, a ty to - rzucił, ręką wskazując mniej więcej w stronę wspomnianego już miejsca do spania.

    OdpowiedzUsuń
  95. Jęknął cicho, słysząc jego prośbę. Prychnął kilkakrotnie, wypuszczając w płuc powietrze, by w końcu spojrzeń na Miszę i pokręcić z niedowierzaniem głową. Że niby go zmusi do opowiadania o sobie? No tak, taka historia życia i autoreklama w jednym.
    -Nie wiem, co chciałbyś wiedzieć - przyznał. - Nie jestem raczej jednym z tych arcyciekawych ludzi, którzy mogliby opowiadać o sobie godzinami, począwszy od rodzinki, przechodząc przez pracę i kończąc na całej palecie zalet.

    OdpowiedzUsuń
  96. No proszę, to dopiero były mądre słowa! Zazwyczaj od razu faceci najchętniej przechodzi do 'ile ma centymetrów?'. I mniej więcej tutaj rozmowa się skończyła. Uśmiechnął się szerzej.
    -Cóż, lubię pomagać ludziom, toteż zostałem lekarzem. Poza tym jestem chyba uzależniony od omletów. Denerwuje mnie pierwsze wrażenie oraz fakt, że trudno mi się wyleczyć z ludzi. A słabość... - tu się na chwilę zatrzymał. Sam nie wiedział czy powinien mówić mu wszystko czy też nie. W końcu ledwo się znali. - Słabość mam do Jamesa...

    OdpowiedzUsuń
  97. Przeszłość Chestera - jeśli chodzi o związki i miłości - nie miała raczej szczęśliwego zakończenia. Wszystko zaczęło się od Jamesa, przyjaciela z dzieciństwa, który tak po prostu go zostawił. A kiedy już wydawałoby się, że Chester w końcu ułoży sobie życie u boku Matta, James pojawił się znowu rozwalając (nie bez winy Chesia) wszystko to co budowali przez lata.
    -Mój przyjaciel - westchnął. - A raczej facet, który już dawno powinien przestać nosić tę nazwę.
    Podrapał się po głowie, uśmiechając zdawkowo. Sam już nie wiedział w jakim jest nastroju. W końcu wszystkie jego problemy zaczęły się ostatnio odradzać. Jeszcze mu tu tylko Jamesa brakowało...

    OdpowiedzUsuń
  98. - nikt się tego nie spodziewał - rzucił niedbale, gdyby cofnąć się te pare lat i ktoś powiedział by mu że będzie żołnierzem pewnie by go wyśmiał twierdząc że się nie nadaję.- Parę miesięcy po tym jak wyjechałem z Rosji, by się trochę zbuntować zamiast zostać biznesmenem, wpadłem do wojska i tak ciągnę to dalej - odpowiedział.
    Opróżnił szklankę na raz i podparł głowę na ręce, nie miał na szczęście jeszcze dość.

    OdpowiedzUsuń
  99. Uśmiechnął się do niego czule, czując jego wargi na swoich. W jakiś sposób to go relaksowało. Sama obecność Miszy działała na niego dość pozytywnie, co ostatnio nie zdarzało się zbyt często.
    -Sam nie wiem kto nie daje komu spokoju - westchnął. - On znika z mojego życia i pojawia kiedy mu się podoba. A ja nigdy nie potrafię mu się postawić, powiedzieć, żeby poszedł. Dlatego moje życie osobiste skończyło się na jednym związku - mruknął niezadowolony. - Matt przyłapał nas razem w łóżku. James zniknął dwa dni później, Matty odszedł...

    OdpowiedzUsuń
  100. -Alan? - zdziwił się. W zasadzie znał tylko jednego i prawdopodobieństwo, że mówią o tym samym było raczej nikłe. - Znam jednego - powiedział, wzruszając ramionami. Rozmowy o byłych nie były chyba najlepszym pomysłem na spędzenie wieczora, a jednak jakoś zeszło na te tematy i Chester nie wiedział jak z tego wybrnąć. - Jeżeli ten twój jest cholernie bogaty i ma coś z wojskowego, to ten świat jest zbyt mały, a ja uciekam do Afryki - dodał, kręcąc głową. Już raz mu się tak zdarzyło. Poznał Yay'a. Wszystko było nieźle, a później co się okazało? Yay był jednym z lepszych przyjaciół Jamesa. I wszystko jakoś upadło...

    OdpowiedzUsuń
  101. - Nie wiem czy byś się nadawał, czy nie..- rzucił niedbale.- Bez wątpienia wojsko mi pomogło.- zgodził się z nim, nie tylko z wyglądu się zmienił ale też z charakteru chodź nie tak mocno. Dodatkowo zmienił mu się pogląd na świat co było chyba najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
  102. - Możliwe - rzucił krótko. Też myślał że go wykończą, ale jednak miał farta i tak nie stało się.
    Rozlał znów alkohol do szklanek. Wziął jedną i zaczął obracać lekko uważając by nie wylać.
    - co robiłeś przez te lata ? - spytał nagle, wcześniej nie pytał bo nie widział potrzeby.

    OdpowiedzUsuń
  103. Spojrzał na niego, przymykając powieki i biorąc głębszy oddech. Kiedy w końcu na niego spojrzał.
    -Jeśli chcesz możesz spieprzyć do Afryki razem ze mną - powiedział zniechęcony już całym tym światem. Naprawdę nie można bylo poznać nikogo, kto nie byłby w jakiś sposób połączony z kimś innym. A przecież to było cholerne Miami, a nie jakaś dziura w Azji! Jeszcze mu tego brakowało, żeby Misza znał Jamesa i Matta. Wtedy w ogóle byliby jedną szczęśliwą rodzinką.

    OdpowiedzUsuń
  104. Słysząc o podcięciu żył, nie dał rady powstrzymać grymasu.
    - No to nieźle sobie radziłeś - stwierdził cicho.- a czym teraz się zajmujesz ? - zadał następne pytanie, bo nie chciał by było cicho, nagle milczenie nie było zbyt dobre.
    Patrzył na niego uważnie.

    OdpowiedzUsuń
  105. - Nic dziwnego że chętnie biorą cię do sesji - stwierdził z cieniem uśmiechu.
    - Nie pracuję na razie bo przypierdoliłem pułkownikowi w pysk - odpowiedział spokojnie.- I przez to dostałem przymusowy urlop - dodał jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  106. Chesio uśmiechnął się do niego szerzej, mając nadzieję, że mniej więcej w tym momencie zakończą te rozmowy o przeszłości. Jeśli chcą zacząć tę znajomość w jakiś sposób normalny, to lepiej chyba na razie sobie to odpuścić.
    Chester zmienił pozycję. Przewrócił się na plecy i rozłożył się na kanapie, kładąc głowę na kolanach Miszy.
    Zamruczał ucieszony, patrząc na niego wesoło.
    -Tak mi dobrze - powiedział, posyłając mu buziaka.

    OdpowiedzUsuń
  107. - Ja się nie podlizuję - wymruczał powstrzymując cichy śmiech.- Wiesz, może dobrze że to urlop, bo coś czuję że niedługo mogę być i tak bezrobotny - powiedział, jednak teraz nie psuł mu się humor.- na szczęście jakoś przestałem się tym przejmować - szepnął.

    OdpowiedzUsuń
  108. -Uzależniające, mówisz? - powtórzył po nim, jakby się nad tym głębiej zastanawiał. Nikt wcześniej mu tego nie mówił i musiał przyznać, że to dość słodkie. Choć tak patrząc na Miszę, trudno było odgadnąć, że w środku taki z niego słodziak. - Mam nadzieję, że nie będziesz musiał wylądować na odwyku.
    Powiedziawszy to uniósł się trochę, by musnąć, jego usta.
    -A mój brzuch jest bardzo chętny, żeby go pogłaskać - dodał, śmiejąc się cicho.

    OdpowiedzUsuń
  109. - Za dobrze mnie znasz..- stwierdził niby zły.
    Rozsiadł się wygodniej, odchylając tak by oprzeć się o oparcie.- ale i tak będę się upierał ze się nie podlizuję - mruknął.

    OdpowiedzUsuń
  110. - Oj no dobra, to komplement...ale nie podlizywanie się - rzucił cicho. Złapał go za nadgarstek kiedy został palcem dźgnięty w bok. Nie pozwolił mu zabrać ręki od razu.
    - po za tym to komplement nie tylko dla twarzy - wyszeptał prawie że do jego ucha.

    OdpowiedzUsuń
  111. - Miałem, ale i tak robię - wymruczał z uśmieszkiem. Dobra przez alkohol zaczynało mu odbijać nieco i zapominał że powinien być bardziej zdystansowany.- Wciąż mi się podobasz - pochylił się bardziej w jego stronę.- mimo tych czterech lat - wiedział że nie powinien tego mówić, powinien zachować to dla siebie bo przez te słowa mógł wpakować się w problem.

    OdpowiedzUsuń
  112. Mimowolnie nieco przymknął oczy.
    - Też tak myślałem dopóki nie wyjechałem z Rosji, później zorientowałem się to cięższe niż sie wydaje - westchnął cicho. Położył dłoń na dłoni Miszy, którą trzymał na jego policzku.- Nie wiem, sam ty mi przeszkadzasz w tym by zapomnieć...jak o wszystkich innych którzy pojawili sie i zniknęli z taką łatwością - wymamrotał.
    Zabrał rękę z jego dłoni, bo położył ją na udzie chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  113. Łagodne spojrzenie, stało się twardsze i chłodniejsze gdy usłyszał jego słowa. To on zawsze bawił się innymi, czemu teraz musiało być inaczej.
    Odwzajemnił pocałunek z przyjemnością, chociaż w myślach zaklną. Misza teraz mu nie pomagał. Manipulatorem był Alan, zawsze. Szlak niech to trafi, uginał się a to źle.
    Położył dłoń na karku, przytrzymując go by nie odsunął się za szybko.

    OdpowiedzUsuń
  114. Zamruczał cicho prosto w jego wargi.
    To było takie znajome że aż dziwne. Pod naporem jego ust bardziej odruchowo rozchylił wargi.
    Złapał go lekko w pasie i pociągnął do siebie tak że chłopak po chwili usiadł mu na udach. Dłonie trzymał na jego biodrach.
    Miał gdzieś że są w klubie że każdy może ich zauważyć, to się teraz nie liczyło.

    OdpowiedzUsuń
  115. Uśmiechnął się do niego z dziecinną szczerością, przymykając oczy. Może gdyby Chester przez chwilę mógł posłuchać jego myśli, oczekiwań czy marzeń, byłoby inaczej, on nie zachowywałby się tak jak teraz. Sam nie był pewien czy potrafi dać drugiej osobie szczęście, wierność i miłość. Chciał, starał się, ale co z tego? Jeśli w momencie kulminacyjnym pojawiał się zawsze James i tyle by z tego było. Potrafił zepsuć wszystko, co tylko Chester stworzył. Nie chciał nikogo zranić, ale nie chciał być też sam do końca życia.

    OdpowiedzUsuń
  116. Gdy ten nagle osunął się w jego ramionach, ze zdziwieniem zauważył, że chłopak przysypia. Aż zaśmiał się serdecznie.
    -Hej, Misza.- Zamruczał mu do ucha, zatrzymując się w miejscu. Uniósł dłoń i niemal czułym gestem odgarnął kosmyki włosów z jego policzka.
    -Co powiesz na to, byśmy poszli się przewietrzyć, co?- zaproponował.

    OdpowiedzUsuń
  117. Westchnął cicho i niewiele się zastanawiając, jakimś cudem wyprowadził go z klubu, po drodze zabierając z szatni swoją skórzaną kurtkę. Gdy wyszli z lokalu, posadził Miszę na murku i zarzucił na jego ramiona swoją kurtkę. Przykucnął przed nim, opierając dłonie na kolanach.
    -Zadzwonię po taksówkę i cię odwiozę, okej?- starał się utrzymać z nim kontakt wzrokowy, choć nie było to łatwe. Westchnął cicho i podniósł się, wyciągając z kieszeni spodni komórkę. Usiadł obok Miszy obejmując go ramieniem i pozwalając by się na nim wsparł. Z pamięci wybrał numer na taryfę i zamówił taksówkę pod klub.

    OdpowiedzUsuń
  118. [Posłusznie melduję się do służby~! Będę niezwykle zaszczycona, jeśli u Twej osoby znajdę chęci na wątek. *^*]

    OdpowiedzUsuń
  119. Zaśmiał się krótko, poprawiając zsuwającą się kurtkę z jego ramienia.
    -Daj spokój- mruknął. I o dziwo, naprawdę mu to nie przeszkadzało. Gdy był młodszy często sprawiał kłopoty, więc teraz czuł się w obowiązku zaopiekować Miszą.

    OdpowiedzUsuń
  120. [Pomysł, pomysł... Może skoro Misza jest modelem, to szkoła Tristana mogłaby go wynająć na zajęcia z malarstwa, czy coś... Tristanowi malowanie portretu zajęłoby najwięcej czasu, toteż zostałby po prostu po lekcjach razem z Miszą, by dokończyć jego portret. @_@]

    OdpowiedzUsuń
  121. Cholera. Misza chyba sobie nie zdawał jaki był uroczy. Albo zdawał. I robił to specjalnie.
    Jayson już bez słowa, pomógł mu się podnieść i razem wpakowali się do taksówki. Gdy kierowca zapytał się gdzie ma jechać, Jay zaciął się, w pierwszej chwili chcąc podać swój adres. Spojrzał na Miszę.
    -Na jaki adres?- zapytał go.

    OdpowiedzUsuń
  122. Misza zupełnie go rozbroił. Spojrzał na kierowce, który wciąż czekał na podanie adresu i w końcu podał mu adres na South Beach. Gdy taksówka ruszyła, spojrzał na Miszę i z rozbawionym uśmiechem odgarnął mu kosmyk włosów z czoła. Przysunął się do niego bliżej i oparł ramię na siedzeniu, za głową chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  123. Przygarnął go mocniej do siebie silnym ramieniem i odruchowo podcierając dłonią jego ramię, zapatrzył się na mijane budynki i ludzi. Mimo, że było już bardzo późno, Miami wydawało się jakby nigdy nie spało. mijali pełno samochodów i ludzi zmierzających od klubu do klubu. Po niecałej pół godzinie, taksówka zatrzymała się pod jego domem. W kilku oknach paliło się światło, więc jak się domyślał, jego lokatorzy nie spali.
    Zapłacił kierowcy i wysiadł z auta, pomagając wyjść Miszy. Poprawił kurtkę na jego ramionach i z uśmiechem obejmując go, poprowadził go do domu. Jay jako jedyny z mieszkającej tu czwórki miał mieszkanie na piętrze i osobne wejście. Schody pięły się z boku budynku, więc Jayson niewiele się zastanawiając, wziął Miszę na ręce i wspinając się po dwa stopnie, wszedł na górę. Postawił go dopiero przy drzwiach, wyciągnął z kieszeni klucze i otworzył drzwi.
    -Rozgość się- mruknął, lekko popychając go w stronę przytulnie urządzonego wnętrza.

    OdpowiedzUsuń
  124. "Rozkoszny" było jednym z tych słów, które całkowicie peszyły Chestera i nie wiedział jak się zachować po usłyszeniu takiego komplementu. Zarumienił się tylko po chwili zakrywając twarz dłońmi, żeby Misza czasem nie mógł go dojrzeć z tymi czerwonymi policzkami.
    -Jesteś złym człowiekiem - wymamrotał niewyraźnie, wciąż zakrywając twarz.
    Odsłonił dwa palce, żeby jednym okiem móc wciąż na niego patrzeć, ale kiedy Misza zauważył to dziwne "paczenie" znów się zakrył.
    Jak dzieciak, naprawdę. A przecież był już taki stary. No, może nie stary, ale do dziecka też mu było daleko.

    OdpowiedzUsuń
  125. -Mhm. Od jakiegoś czasu. Na dole mieszkają moi kumple. Pewnie poznasz ich rano- uśmiechnął się zamykając drzwi i odwieszając kurtkę na wieszak. Zsunął buty ze stóp i przeciągając się wszedł głębiej do mieszkania. Nie było ono zbyt wielkie, ale zdecydowanie wystarczające dla Larsena. W zasadzie było to jedno wielkie, otwarte pomieszczenie z ogromnym łóżkiem pod jedną ścianą, telewizorem, niskim stolikiem i małą kanapą po drugiej stronie. Niewielki aneks kuchenny i mała łazienka. Wszystko dopełniało niezbędne meble i jakieś drobiazgi. Całość była utrzymana w trochę surowym, minimalistycznym stylu.
    -Chciałbyś się czegoś napić? Albo zjeść?- zapytał wchodząc za wysoki kontuar oddzielający kuchnie od salonu. Podszedł do lodówki i wyciągnął karton z sokiem i szklankę z szafki.
    -Nie krępuj się- posłał mu uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  126. Wyciągnął z szafki dodatkową szklankę i nalał soku dla Miszy. Postawił ją przed nim na kontuarze i oparł się w taki sam sposób jak czarnowłosy.
    -To żaden kłopot, Misza. Naprawdę- zapewnił, uśmiechając się do niego ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  127. [Dziękuję, dziękuję bardzo :)]

    OdpowiedzUsuń
  128. Jego spojrzenie na moment zawisło na jego kształtnych ustach. Aż miał ochotę je zakosztować.
    Przeniósł wzrok w górę. Misza miał przepiękne, niebieskie oczy, które w tym świetle były jeszcze ładniejsze.
    Zapatrzony w niego, uniósł dłoń i dotknął jego ciepłego policzka.
    -Zapewniam cię- mruknął ciszej.

    OdpowiedzUsuń
  129. Misza go nie zdziwił, gdyż sam już od długiego czasu miał ochotę go pocałować. Jeną ręką opierając się na blacie, drugą wsunął w jego długie włosy nad karkiem i lekko zacisnął na nich palce.
    Nie pozostawał mu dłużny, odpowiadając na pocałunek równie wielką żarliwością. W końcu odsunął się od niego, zaczepnie przygryzając jego dolną wargę i pociągając w swoją stronę. Rozciągnął usta w uśmiechu.
    -Ależ ty masz słodkie usta- zamruczał z zadowoleniem.

    OdpowiedzUsuń
  130. Z uśmiechem obszedł kontuar i stanął przed chłopakiem. Przyglądając mu się, położył dłoń na jego biodrze by powoli przesunąć je na lędźwie i przyciągnąć go do siebie.
    -Wciąż ci się chce spać?- mruknął, pochylając się lekko do niego nie mogąc oderwać spojrzenia od jego oczu.

    OdpowiedzUsuń
  131. Wstał niechętnie z jego kolan, po chwili podnosząc się do pozycji stojącej. Przez chwilę nic nie mówił, dopiero po chwili podszedł do blatu i wziął z niej kartkę i długopis.
    -Masz, napisz mi adres. W końcu muszę kiedyś wpaść z tym piwem - odparł, uśmiechając się do niego zachęcająco.
    Misza zawsze przecież mógł go spławić, gdyby nie chciał mu dawać swoich danych, czy po prostu nie chciałby się z nim więcej widzieć. To w zasadzie z jednej strony byłoby całkowicie zrozumiałe. Ostatnio co raz mniej osób miało ochotę go widywać.

    OdpowiedzUsuń
  132. Objął go mocniej ramieniem w pasie, drugą dłoń unosząc do jego policzka. Delikatnym gestem odgarnął kosmyk włosów za jego ucho i z psotnym uśmiechem, ucałował jego powiekę.
    -To dobrze- zamruczał, zaraz składając ciepły pocałunek na jego policzku. Misza był niezwykle uroczy i cholernie śliczny. Zdecydowanie w typie Larsena.

    OdpowiedzUsuń
  133. Uśmiechnął się z rozbawieniem i ucałował czubek jego nosa.
    -Będziemy mogli porozmawiać... poznać się lepiej- mruknął, tuż przy jego wargach. Rozciągnął usta w uśmiechu i skradł mu delikatny pocałunek.

    OdpowiedzUsuń
  134. Zdziwił się odrobinę, czując po raz kolejny jego usta na swoich, szczególnie, że tym razem obaj włożyli w niego więcej namiętności i pasji. Złapał powietrze, kiedy już oderwali się od siebie, przytrzymując się blatu, by tam czasem nie upasć.
    Uśmiechnął się nieśmiało, po czym pokiwał mu jeszcze wyginając w przód i w tył palce lewej ręki.
    -Do zobaczenia - powiedział, znacząco spoglądając na kartkę, którą pozostawił mu Misza.
    ***
    Następne dwa dni zleciały mu raczej dość szybko na zasadzie: praca, spanie, praca, spanie, ale w końcu w sobotę miał wolne i postanowił wykorzystać ten fakt w jakiś owocny sposób. Adres, który zawiesił na lodówce wydał mu się odpowiednim pomysłem. Zamiast jednak piwa w klepie wybrał czerwone wino, dochodząc do wniosku, że - choć trudno powiedzieć skąd taki pomysł - do Miszy bardziej pasuje lampka wina niż puszka piwa.
    Z butelką pod pachą, zapukał do odpowiednich drzwi, uśmiechając się przy tym delikatnie.

    OdpowiedzUsuń
  135. Obie dłonie ułożył na jego wąskich biodrach i tym razem wciągając go w dłuższy, namiętny pocałunek. Zamruczał z zadowoleniem w jego usta, zsuwając dłonie na jego kształtne pośladki i zaciskając na nich palce.
    Cholera. Ten chłopak był taki gorący.
    Gdy odsunął się od niego po dłuższej chwili, czuł jak serce tłucze mu się w piersi. Uśmiechnął się z zadowoleniem i łapiąc go za dłoń, pociągnął go w stronę wielkiego łóżka.

    OdpowiedzUsuń
  136. Uśmiechnął się do chłopaka lekko, ale pokręcił przecząco głową.
    - Spoko, możesz mi wierzyć, że jestem przyzwyczajony do spania w naprawdę niewygodnych miejscach - odparł, wzruszając przy tym obojętnie ramionami na znak, że jemu w ogóle nie robiło to różnicy. Dexter w związku z różnymi mniej przyjemnymi aspektami swojej pracy często sypiał w dziwnych miejscach, w których nikt normalny by się nie wyspał. On jednak praktycznie zawsze wstawał wypoczęty.
    Usiadł na kanapie i przez chwilę wpatrywał się w milczeniu w chłopaka. Lekkie cienie pod jego oczami sugerowały zmęczenie, którego powodu chyba nietrudno było się domyślić.
    - Stresujesz się całą tą sprawą?

    OdpowiedzUsuń
  137. Oh. Tego się nie spodziewał. Zamruczał z zachwytem w jego usta, chętnie oddając każdy pocałunek. Starał się uwolnić nadgarstki z jego uścisku. Gdy w końcu udało mu się poluźnić uchwyt, po prostu splótł z nim palce, nie dając mu większego pola do manewru.
    Po dłuższej chwili Jayson wciąż trzymając dłonie Miszy obrócił się razem z nim. Z psotnym uśmiechem wsparł się na łokciach po obu stronach jego głowy, ocierając się kroczem o jego krocze.

    OdpowiedzUsuń
  138. {Poza tym, świetna postać @@]

    OdpowiedzUsuń
  139. [ Jasne :D Ale Ja mam zacząć, czy mogę liczyć na ciebie ? ]

    OdpowiedzUsuń
  140. Westchnął cicho i pochylił się do niego, ponownie ocierając o jego krocze. Czubkiem nosa przesunął po krawędzi jego szczęki, by następnie złożyć wilgotny, gorący pocałunek na boku jego szyi. A później kolejny. I kolejny, aż w końcu dotarł do krawędzi jego koszulki. Mruknął niezadowolony, że musiał przerwać pocałunki i powoli uniósł się, ciągnąć Miszę za sobą. W efekcie końcowym chłopak wylądował na jego kolanach. Jay z uśmiechem puścił jego dłonie i zacisnął palce na jego biodrach, powoli przesuwając je w górę razem z ubraniem. W tym czasie wrócił do obsypywania pocałunkami jego szyi, od czasu do czasu zostawiając na jasnej skórze delikatny ślad zębów.

    OdpowiedzUsuń
  141. Z uśmiechem przez chwilę patrzył mu w oczy, aż w końcu przeniósł wzrok na jego tors i niżej, aż w końcu zawiesił spojrzenie na jego podbrzuszu. Przesunął po nim dłonią i wsparł się ręką o materac, pochylając nad Miszą. Przeniósł wzrok na jego twarz i pochylił się by złożyć na jego ustach pocałunek. Chłopak z każdą chwilą podobał mu się coraz bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  142. Nie przeszkadzał mu, sam zajęty jego słodkimi usteczkami. Leniwe, namiętne pocałunki sprawiały, że serce biło mu szybciej i z każdą chwilą rosło u niego podniecenie.
    Z psotnym uśmiechem zsunął się niżej i złożył pocałunek na jego jabłku Adama. Kolejny buziak znalazł swoje miejsce już na mostku. Tworząc wilgotną ścieżkę dotarł aż do podbrzusza i podnosząc na niego wzrok, zaczepnie przygryzł wrażliwą skórę.
    Rozpiął jego spodnie i powoli zaczął je zsuwać razem z bielizną, składając pocałunek na każdym odsłoniętym centymetrze jego ciała.

    OdpowiedzUsuń
  143. Podniósł na niego roziskrzony wzrok i aż westchnął widząc to piękne, prężące się ciało. Zsunął z jego bioder spodnie i odsuwając się na moment, ściągnął z niego ubrania, pozostawiając zupełnie nagiego. Serce mocniej mu załomotało w piersi gdy jego oczom ukazało się w pełniej okazałości to cholernie seksowne ciało.
    -Jesteś taki piękny- szepnął, przesuwając dłonią po jego udzie, aż na biodro, na którym lekko zacisnął palce.

    OdpowiedzUsuń
  144. - Tak, to zrozumiałe - przyznał szczerze, jednocześnie ściągając z siebie lekką kurtkę. Odrzucił ją na krzesło przy stoliku i zdecydował się podnieść jednak z kanapy. Podreptał do kuchni, żeby sprawdzić zawartość jej szafek. - Widzisz, tylko sprawa wygląda tak, że on niekoniecznie ciebie chce zabić. Kogoś o twoim typie urody, dlatego właśnie pilnujemy i ciebie i kogoś tam jeszcze - powiedział, wyciągając kubek dla siebie i zawieszając rękę nad drugim. - Zrobić ci coś do picia? - wtrącił, odwracając się przez ramię w kierunku Miszy. - Tak więc jeśli masz szczęście to nie ciebie szuka - dokończył, nieznacznie wzruszając ramionami. Nie sądził, żeby to jakkolwiek miało uspokoić chłopaka, ale też nie zaszkodziło o tym wspomnieć. - W razie czego wiesz jak się bronić?

    OdpowiedzUsuń
  145. Widząc ponownie twarz Miszy, uśmiech na twarzy Miltona od razu się pogłębił. Wszedł do mieszkania, rozglądając się dookoła. Skopał z nóg buty i wyciągnął przed siebie rękę z upominkiem.
    -Przyniosłem wino - powiedział, drapiąc się delikatnie po głowie. - Pomyślałem, że będzie bardziej klimatycznie, jeżeli zamiast piwa wypijemy coś...czerwonego.
    Spojrzał mu w oczy, chcąc zarejestrować jego reakcję, a sam przybliżył się o krok i złożył pocałunek na jego kształtnych wargach. Prawie zapomniał jaki był smaczny. Oderwał się od niego, a uśmiech nie znikał mu z twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  146. [nie mam pomysłu niestety... ]

    OdpowiedzUsuń
  147. -Nie wiedziałem - przyznał, siadając na kanapie, wzrokiem przesuwając po pięknych skrzypcach. - Grasz? - zapytał, kiedy tylko Misza pojawił się z powrotem przy nim. Kurde, no takie zdolności to zawsze się ceni. On to grać jedynie na nerwach potrafił. Niestety nikt za to braw nie bije więc ze swoim talentem się nie obnosi.
    Mieszkanie Chesterowi przypadło do gustu. Nie było jakoś specjalnie wielkie, za to miało swój niepowtarzalny urok, a to było chyba najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  148. Objął go ramieniem, pozwalając tym samym by mężczyzna znalazł się jeszcze bliżej niego niż wcześniej. Uśmiechnął się kącikiem ust, słysząc o jego zdolnościach.
    -Będziesz musiał coś dzisiaj dla mnie zagrać - powiedział, patrząc mu w oczy.
    W dłoni trzymał lampkę wina i w końcu uderzył delikatnie o kieliszek Miszy, żeby wznieść dla nich taki mały, nieoficjalny toaścik.
    -Za to, żebyś po wypiciu zbyt dużej ilości wina nadal potrafił pięknie grać - powiedział, nie mogąc pohamować uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  149. [dziękuję :D i bardzo chętnie]

    OdpowiedzUsuń
  150. Nie znał się na winach. To, które obaj teraz pili wybrał na chybił trafił. Cóż, widocznie się udało. Albo Misza udaje, żeby mu czasem przykro nie było. Uśmiechnął się do niego, odchylając machinalnie szyję.
    -Eh, a już myślałem, że jesteś jak moja koleżanka z pracy, której wystarczy jeden kieliszek wina, żeby się upić - westchnął, niby to zrozpaczony. - Mógłbym Ci przytrzymywać włosy, w trakcie zwracania albo wykorzystać Cię w jakiś niegrzeczny sposób... a ty mi mówisz, że musiałbym przynieść jeszcze w cholerę tego alkoholu i cały plan poszedł się jebać - mruknął, jakby wszystko co powiedział, było wcześniej skrupulatnie zaplanowane.

    OdpowiedzUsuń
  151. [Przepraszam, że dopiero teraz ; <]

    Wyjął więc i drugi kubek, zaraz zabierając się za nalanie wody do czajnika i jej wstawienie. A skoro to już zrobił, odwrócił się przodem do chłopaka opierając biodrami o blat kuchenny.
    - A może zamiast tego powinieneś się przespać? - zapytał łagodnie, krzyżując przy tym ręce na piersi. - Jestem tu po to, żeby cię pilnować, więc możesz czuć się bezpieczny - zapewnił, posyłając mu delikatny uśmiech. Pora była już dosyć późna jak na picie kawy, co można było wnioskować po zachodzącym słońcu za niewielkim oknem za plecami Dextera. W związku z tym Misza spokojnie mógł się kłaść jeśli odczuwał taką potrzebę, nie mógł przecież czuwać nieustannie przez kolejne trzy dni.

    OdpowiedzUsuń
  152. Zaśmiał się wesoło, słysząc jego komentarz. Usadawiając się wygodnie na kanapie, starał się nie zrzucić z siebie Miszy, bo musiał przyznać, że kiedy był blisko, Ches naprawdę dobrze się czuł.
    -Juluś ma się dobrze, odsypia sobie na moim łóżku, wciąż uważając się za Króla tego domu. Jakby nie patrzeć trochę racji z tym królem ma - odpowiedział mu, dokańczając lampkę wina, po czym odstawił kieliszek na stół. Teraz, kiedy już obie ręce miał wolne, spokojnie mógł objąć Miszę.

    OdpowiedzUsuń
  153. -Przytulaśny? - mruknął rozbawiony, kręcąc przecząco głową. - Pomyliło Ci się z kimś innym. Ja to jestem królem każdej imprezy w Miami, codziennie przewija mi się przez łóżko inny facet, mam takie powodzenie, że w zasadzie nie muszę się z domu ruszać, a pukają i łaszą się o odrobinę mej wspaniałości - dodał bardzo poważnym tonem, spoglądając na niego z góry.
    Długo jednak tak nie wytrzymał zbyt poważnie, bo jego usta wykrzywiły się w uśmiechu. Po chwili parsknął śmiechem.
    -Okej, kiepski ze mnie kłamca.

    OdpowiedzUsuń
  154. Flangan niespiesznie przesunął wzrokiem po sylwetce chłopaka, by na koniec skinąć krótko głową. Odwrócił się do szafki, żeby wyciągnąć ze stojącego w niej pudełeczka woreczek herbaty, a następnie włożyć go do kubka. Sobie wsypał dwie łyżki rozpuszczalnej kawy i zalał oba naczynia wrzącą wodą.
    - Zawsze można spróbować, nie? - powiedział ze sporą dozą entuzjazmu słyszalną w głosie jak na obecną sytuację. Zerknął w kierunku chłopaka przez ramię. - Słodzisz? - zapytał wyciągając dłoń po cukierniczkę. Ostatnią wypowiedź chłopaka zbył krótkim gestem ręki i lekko wzruszył ramionami.
    - Wytrzymam. W końcu nie mam na nią alergii - zauważył. Niewątpliwie fakt ten ułatwiał wiele, bo , w przeciwieństwie do alergii, swoją niechęć w stosunku do tych zwierząt był w stanie jakoś przełknąć.

    OdpowiedzUsuń
  155. Zgodnie z życzeniem wsypał łyżeczkę cukru do herbaty Miszy i zamieszał. Wręczył mu jego kubek, jednocześnie krótko kręcąc przecząco głową w odpowiedzi na jego pytanie.
    - Nie - przyznał szczerze, sięgając po swoją kawę i znowu opierając się biodrami o blat. - Na ogół seryjni mordercy nie mają aż tak sprecyzowanego wyboru ofiar, żebyśmy byli w stanie się domyślić kto konkretnie ma zginąć następny. Tych domków na ogół używa wydział zajmujący się ochroną świadków - wyjaśnił spokojnie, dopiero gdzieś przy końcu swojej wypowiedzi rzucając krótkie spojrzenie swojemu rozmówcy.

    OdpowiedzUsuń
  156. - I nie tylko to - wtrącił, przerywając na krótką chwilę, żeby wziąć łyka kawy. Ta jednak wciąż była zbyt gorąca, żeby móc normalnie zacząć ją pić. - Pierwszy raz mamy do czynienia z kimś kto zabija akurat modeli. Gościu ma coś do ładnych ludzi - stwierdził, wzruszając beznamiętnie ramionami. Mniej więcej to zdążyli już ustalić robiąc jego profil, ale stuprocentową pewność co do jego powodów uzyskają dopiero po przesłuchaniu.
    - To nic takiego. Praca jak praca, ale nerwy są tu dobrze wynagradzane - powiedział, bynajmniej nie mając na myśli wypłaty. Najważniejsza była satysfakcja z rozwiązanej zagadki i fakt, że jeden psychopata mniej chodził po ulicach.

    OdpowiedzUsuń
  157. On w tym momencie kompletnie nie myślał czy to dobrze czy dziwnie, czy niepokojąco.
    Tylko był nieco zdziwiony bo nagle jakby dostał w łeb i ocknął się z dziwnego stanu, no i tym samym miał ochotę wstać, wyjść tak by już nie siedzieć w towarzystwie chłopaka na którym zależało mu do momentu gdy wiedział iż ten go nienawidzi. Nic nie zrobił gdy Misza odsunął się, nawet gdy zsunął mu się z kolan. Patrzył na niego, ignorując lekko jakby szybszy oddech.
    W końcu uniósł nieco kąciki ust w zwycięskim uśmiechu, bo praktycznie osiągnął to do czego dążył.

    OdpowiedzUsuń
  158. Minutę może dwie, patrzył tylko za Miszą.
    Szkoda że ich znajomość się zrypała, kiedyś młody był jedną z osób które potrafiła poprawić mu humor samym spojrzeniem. Jak widać jednak to minęło, Alan wolał ranić ludzi niż pokazywać że naprawdę zależy mu na kimś.
    Prawie że wbrew sobie, wstał i wyszedł z lokalu.
    Zatrzymał chłopaka, obejmując go w pasie rękoma tak że przytulił się do jego pleców.- czemu tak szybko się zbierasz ? - wymruczał mu do ucha. Dobra teraz sam nie wiedział czy chce się pocieszyć jeszcze zwycięstwem, czy na prawdę go to interesuje. Zaskakująco że sam siebie nie rozumiał.

    OdpowiedzUsuń
  159. Skinął głową i uśmiechnął się, unosząc przy tym ledwie kącik ust.
    - Jest warte tego wysiłku, który wkładamy w to, żeby ich złapać. Pewnie gdyby nie to nie nikt nie wytrzymałby zbyt długo na naszym wydziale - odparł i odstawił w końcu kubek, stwierdzając, że jednak poczeka aż jego kawa wystygnie. Jakoś wolał pić taką chłodnawą niż tą przypominającą wrzątek. - Zanim pójdziesz spać wezmę szybki prysznic, okej? - zapytał, podchodząc do kanapy i stojącej na niej torby. Zdecydowanie musiał się odświeżyć po dosyć ciężkim i zabieganym dniu. W szczególności, że nie miał się w najbliższym czasie kłaść. Przy okazji też wolał nie robić tego kiedy Misza będzie spać, bo żaden z nich nie będzie w takim momencie czujny.

    OdpowiedzUsuń
  160. - Jak już musisz kłamać, to kłam z sensem...zapomniałeś już ? - mruknął z może nieco chłodnym rozbawieniem. Gdy naprawdę dużo czasu spędzali razem wtedy w Rosji, to powtarzał mu to już nie raz.
    Pociągnął go bliżej siebie, tak że stykali się w wielu miejscach.
    Alan całkiem ignorował to że byli na ulicy i że powinien trzymać większy dystans.

    OdpowiedzUsuń
  161. - I chyba słabo ci idzie - stwierdził cicho. Niemal się zaśmiał gdy Misza złapał go za nadgarstek zatrzymując jego rękę.- Chodź może do mnie - wymamrotał znów do ucha chłopaka.- i nie martw się nie wykorzystam cię, jak mi nie pozwolisz - dodał by go uspokoić.
    To też była prawda, takie zachowanie w Miami raczej już nie ruszało, a było bardziej normalne. No i chyba za to Alan lubił to miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  162. - Eh, znam ten ton - mruknął. Wiedział że ton jakim mówił teraz Misza w pewnym sensie znaczy odpierdol się ode mnie.- Dobrze że słabo ci idzie, po za tym co to ma do rzeczy...miałeś 4 lata by zapomnieć o mnie, te kilka spotkań raczej by tego nie zepsuło gdybyś naprawdę chciał bym zniknął z twojego życia na stałe - mówił cicho, patrząc gdzieś w przestrzeń dalej nie puszczał go.
    - Mówiłem ci, chcę byś po prostu był.- rzucił krótko, suchym głosem. Nie chętnie się do tego przyznawał, bo on ranił...deptał brutalnie uczucia tych którzy mu je okazali. Niestety teraz działał inaczej, nawet jeśli przez chwilę było tak jak z każdym innym który pojawił mu się na drodze.

    OdpowiedzUsuń
  163. Nic już nie odpowiadając, wyciągnął ze swojej torby kilka potrzebnych rzeczy, w czym oczywiście znalazł się granatowy ręcznik i kilka podstawowych kosmetyków jak chociażby szampon do włosów o owocowym zapachu. Udał się do niewielkiej łazienki, nie zamykając jednak drzwi na klucz, bo i nawet się nie dało i wziął szybciutki prysznic. Chłodny, żeby orzeźwić swoje ciało. Kiedy już skończył wciągnął na siebie jedynie bokserki i jeansy i wrócił do ich pokoju, przecierając ręcznikiem wciąż mokre włosy.

    OdpowiedzUsuń
  164. - Ile razy mam ci jeszcze mówić, że gdybym wtedy nie musiał wyjechać...nie zrobił bym tego.- mruknął ponuro.
    Wsunął lekko rękę pod jego koszulkę, musnął opuszkami palców jego skórę tuż pasku spodni.
    - Nie planuję niczego takiego, ale na przyszłość jeśli mi nie pozwolisz nie zrobię tego - powiedział całkiem poważnie. Kurde, Misza był pierwszą, albo może drugą osobą która to usłyszała.- Według ciebie za dużo. Po za tym nie powiesz mi że ci się to nie podobało..

    OdpowiedzUsuń
  165. [w sumie mogą. czemu by nie. chyba że masz jakiś inny pomysł bo szczerze powiedziawszy jestem po sytej libacji i trochę mózg nie chce ze mną współpracować <__< lol]

    OdpowiedzUsuń
  166. - Nie miałem jak, po za tym jak byś nie pamiętał to przez ciebie utopiłem wtedy w rzece telefon - syknął zirytowany.- Misza, proszę - wymamrotał, przytrzymał go mocniej.- Nie byłeś kolejnym głupim nastolatkiem....chociaż to że tak szybko się zakochałeś, to było ciekawe - wymruczał i pocałował go lekko w szyję. Opuszkami palców dalej muskał skórę chłopaka.
    Klną na siebie wściekły, ale mimo wszystko nie chciał by Misza odszedł. W jakimś sensie też zabolały słowa młodego że nie chce czuć jego dotyku. Jednak to nie ruszyło go bardziej, bo przyzwyczaił się do tego iż ludzie lubią go ranić słownie bo siłą nie wielu dawało radę.

    OdpowiedzUsuń
  167. [hmm. szczerze powiedziawszy, dzisiaj długo nie posiedzę. jutro jadę nad jezioro i wrócę w czwartek. może nie zaczynajmy nic na siłę i poczekajmy aż wrócę?]

    OdpowiedzUsuń
  168. Uśmiechnął się mimowolnie no i znów udało się wygrać, teraz jednak zamiast dystansu pojawiła się ulga.
    - Cóż...zobaczy się, na początku masz jak w banku że będę kombinował byś w końcu przestań się wkurzać na mnie za wydarzenia sprzed 4 lat - rozluźnił nieco uścisk, by po chwili odsunąć się całkiem od niego.
    - To ponowię pytanie : idziemy do mnie ? - mruknął patrząc na niego spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  169. - Oj tam, jak przesiedzisz u mnie noc to na pewno nic sie twojej kotce nie stanie - stwierdził. Podszedł do swojego samochodu, który zaparkowany był niedaleko.
    Mrugnął do Miszy i wsiadł, poczekał aż chłopak zajmie miejsce pasażera.
    Parę minut później byli już w jego mieszkaniu.
    Gwizdnął głośno i wygonił psa do sypialni, bo pupil znów cieszył się jak głupi i ślinił.
    - Rozgość się - mruknął spoglądając na Miszę. Zamknął drzwi do sypialni by Ulti nie wyleciał stamtąd. Później poszedł do kuchni.- chcesz coś do picia ? - spytał spokojnie, na chwilę wracając do salonu.

    OdpowiedzUsuń
  170. [cześć, jakiś wątek? jakiś pomysł? byłoby fajnie.]

    OdpowiedzUsuń
  171. Uwierzyć mu? Cóż, Misza miał naprawdę niezłe poczucie humoru, skoro chciał mu uwierzyć. Chester wiedział, że gdyby tylko chciał, mógłby chodzić na te imprezy, wyrywać facetów, być tym casanovą, którego nie da się zatrzymać. Tyle, że on nie chciał. Zawsze pragnął czegoś więcej, jakiejś odskoczni.
    -Nigdzie się nie spieszę - powiedział w końcu, rozkoszując się bliskością, jego dotykiem, sposobem każdego gestu. - Jak na razie mam tu wszystko, czego mi potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
  172. -Nikt nigdy nie mówił, że jestem - odparł z tajemniczym uśmiechem, biorąc na powrót kieliszek do ręki. Przyglądał się to winu, to Miszy i tak sobie myślał o wszystkim, co ostatnio działo się w jego życiu. Sam nie wiedział czego oczekuje od Dragovitcha, jednak na pewno powinien być z nim szczery, uprzedzić go zanim oboje spróbują się w coś zaangażować.
    Przymknął powieki, postanawiając odłożyć tę rozmowę na później. Na razie, póki co, po prostu dobrze się bawili.

    OdpowiedzUsuń
  173. Patrzył na niego.- Dzięki - mruknął, zrobił sobie kawy bo alkoholu już wolał nie wlewać w siebie, i wrócił do salonu.
    Opadł na kanapę.
    - słabo ci idzie wymuszanie emocji - stwierdził spoglądając na niego uważnie. Domyślał się czego Misza się obawia, ale co miał niby zrobić by mu udowodnić że nie musi się martwić.

    OdpowiedzUsuń
  174. - Po twoim zachowaniu, jesteś zdenerwowany - rzucił niedbale i odwrócił się nieco tak że oparł łokieć o oparcie kanapy.- Może bym to zignorował, gdybyś miał powód...ale tak martwisz się bez przyczyny - mówił spokojnie nie odwracając od niego dziwnie ciężkiego spojrzenia.

    OdpowiedzUsuń
  175. Odwrócił od niego wzrok, spoglądał w jedno miejsce milcząc. Przygarbił się nieco.
    - Chciałem tylko pogadać...no ale cóż, jak masz cały czas być zdenerwowany to idź, nie będę cię zatrzymywał - powiedział w końcu.
    Wstał z kanapy i po prostu stał, wsadził ręce do kieszeni spodni. Czekał na jego reakcję, chciał wiedzieć co zrobi.
    Był sfrustrowany, ale ukrywał to jak mógł bo jaki by był sens gdyby pokazał to w jakikolwiek sposób.

    OdpowiedzUsuń
  176. - Jeśli twierdzisz że to wszystko, że zostało to wyjaśnione...to idź stąd - zachowywał względny spokój. Chociaż znów drażniło go zachowanie Miszy. Chciał do cholery tylko pogadać, zwyczajnie jak z każdym innym. No ale jak widać nie było po co.
    Wziął kubek kawy z ławy i poszedł do sypialni której drzwi otworzył kopniakiem. Popatrzył na psa który rozciągnął się na dywanie. Upił łyk gorącego napoju stojąc po środku pomieszczenia. Odstawił kubek na biurko stojące pod ścianą.

    OdpowiedzUsuń
  177. Położył się na łóżku gdy tylko usłyszał że drzwi się zamknęły.- Nawet nie wiesz jak się mylisz, dzieciaku - wymamrotał ponuro.
    Cieszył się że nie wpadł na Miszę już dwa tygodnie, wolał z nim nie gadać, nawet nie widzieć go na oczy. Bo tak było lepiej, łatwiej było mu skupić się na tym co ważne.
    Dziś pod wpływem jakiegoś impulsu, przebrał się i poszedł do clubu. Co dziwne zostawił i samochód i motor, szedł po prostu z buta.
    Wszedł ledwo do lokalu i rozejrzał się szukając kogoś ciekawego.

    OdpowiedzUsuń
  178. -Bardzo chcę - powiedział, uśmiechając się od ucha do ucha. Prawie wypchnął go z tej kanapy, żeby wstał i zaczął dla niego grać.
    On nigdy jakichś specjalnych talentów nie miał, a już szczególnie tych muzykalnych. Nie rysował, nie pisał, nie śpiewał, nie tańczył, nie skakał na bungie, nie grał w gry komputerowe. Był tylko on, jego kot, onkologia. Zwykłe życie. W tym się lubował i to go pochłaniało bez reszty. Nic innego się nie liczyło.

    OdpowiedzUsuń
  179. Popatrzył na kumpli Miszy i samego chłopaka.
    Zacisnął wargi w wąską kreskę lustrując wzrokiem zalanego Rosjanina.
    Odsunął się robiąc im miejsce by przeszli.
    Spojrzał znów na bawiących się, patrzył w tamtą stronę przynajmniej do momentu w którym usłyszał pytanie czy by im pomógł z Miszą. Zmiażdżył ich spojrzeniem, jeszcze tego cholera jasna brakowało, jakby już wszystko nie stało się beznadziejne.- Dacie se radę, dwóch na jednego..- mruknął bez emocji, raz tylko jeszcze zaszczycił Dragovich'a spojrzeniem.

    OdpowiedzUsuń
  180. - To już nie mój problem - burknął, wsadził ręce do kieszeni spodni. Gdyby sytuacja była między nimi inna pewnie zabrał by Miszę, a tak to wolał nie ryzykować bo po co rano sąsiedzi mają wysłuchiwać ich kłótni.
    Słysząc co gada Misza, zerknął na blondyna.- No widzisz, macie już kłopot z głowy...niech zabierze cię do chaty, zamknij go w pokoju to pójdzie spać - powiedział spokojnie nie dopuszczając do głosu emocji.
    Chociaż musiał przyznać że zalany chłopak miał gust, wysoki blondyn naprawdę był niczego sobie.

    OdpowiedzUsuń
  181. -Ja? - powtórzył, jakby nie był do końca pewien czy to o nim mowa. Wzruszył ramionami. - Chcę coś... zabójczego. Zabójczo romantycznego - powiedział, uśmiechając się swobodnie. Podciągnął nogi w górę, siadając po turecku, po czym spojrzał na niego wyczekująco.

    OdpowiedzUsuń
  182. Jego miażdżące spojrzenie stało się mocniejsze.
    "Nie możesz go zabrać idioto" warknął na siebie w myślach. Popełni cholerny błąd, wiedział o tym ale i tak wiedział że zrobi na odwrót.
    - No dobra..- burknął. Podszedł bliżej, pozwolił Miszy oprzeć na sobie cały ciężar ciała gdy tamtych dwóch ulotniło się.- masz beznadziejnych kumpli, a ja przez ciebie nie mogę sie dziś zabawić - mruknął gdy wyciągnął go całkiem z budynku i próbował zatrzymać taksówkę.

    OdpowiedzUsuń
  183. Drgnął nerwowo czując jak ten wtulił się w niego.
    Na szczęście panował nad sobą, tego nauczyło go wojsko i teraz w myślach dziękował za to.
    Objął go ramieniem w pasie. Kiedy w końcu udało mu sie zatrzymać taksówkę, pomógł Miszy wsiąść do samochodu i sam usiadł obok.
    Podał adres kierowcy. Przez całą drogę kątem oka obserwował chłopaka. Gdy byli juz na miejscu, zapłacił i wysiadł. Pociągnął Misze do pionu i po chwili kłopotu byli w jego mieszkaniu.

    OdpowiedzUsuń
  184. Słuchając gry Miszy, Chester czuł się niesamowicie. W końcu grał teraz tylko i wyłącznie dla niego. Był jego widownią, dla niego się starał, jemu chciał pokazać swoją duszę podczas wygrywania kolejnych dźwięków.
    Ches uśmiechał się do samego siebie, słysząc jak cudownie utalentowany jest Misza. Do ludzi z talentem zawsze miał szczególny szacunek, może dlatego że on sam nigdy nie by w niczym dobry, wybitny, niczym się nie wyróżniał.

    OdpowiedzUsuń
  185. Złapał go za nadgarstki i wyciągnął jego dłonie spod swojej koszulki.
    - Misza przestań - niemal stęknął.
    To było trochę za dużo na raz, cholera dwa tygodnie temu przecież Misza ledwo chciał na niego spojrzeć, a teraz. Aż przegięcie co alkohol potrafi zrobić.
    Trzymając go dalej, pociągnął go w stronę sypialni. Dobra ryzykował idąc z nim tam, ale inaczej nie mógł tego rozegrać. Przystanął z nim przy łóżku. Zdjął z niego zbędne ubrania i zmusił by położył się. Przykrył go cienką kołdrą.- Idź spać, Misza - wymamrotał nieco ochrypnięty.

    OdpowiedzUsuń
  186. To było trochę drażniące, wcześniej nie mógł go dotknąć nawet, a teraz odsunięcie chłopaka od siebie było jeszcze trudniejsze.
    Odwzajemnił pocałunek mimowolnie.
    - Misza puść mnie - wyszeptał zaskakująco łamiącym się głosem.- Nie chcesz tego, rano znów mnie znienawidzisz - powiedział siląc się na spokój.
    Nie mogąc sie teraz za bardzo mu wyrwać przysiadł na krawędzi łóżka.
    Kurwa mać, jak on chciał w tym momencie zrobić to o co prosił go Dragovich. Zatrzymywało go tylko to iż wiedział jaka jutro będzie reakcja chłopaka gdyby się poddał teraz.

    OdpowiedzUsuń
  187. Patrzył na niego i co teraz miał zrobić.
    Misza mógł mieć racje, albo nie. Sam często upijał się i wiedział że z tą pamięcią to różnie bywa.
    Zerknął na rękę chłopaka gdy ten rozpiął mu spodnie. Nie zatrzymał go od razu, tylko dopiero gdy poczuł dotyk na męskości.
    - Nie, przestań - mruknął odsuwając jego ręce.
    Nie mógł zrobić tego co w aktualnym stanie Misza chciał.

    OdpowiedzUsuń
  188. -To było... niesamowite - powiedział, przytrzymując go za rękę. Pochylił się do przodu, by złożyć pocałunek na jego słodkich ustach. - Romantyczne do bólu. Dziękuję Ci, Misza - dodał uradowany.

    OdpowiedzUsuń
  189. Gdyby wspomnienia nie krzyżowały się teraz z teraźniejszością to pewnie zmusił by się i wyśmiał by go. Warknął mu w twarz że gardzi nim, że go nie chce. Cokolwiek czym mógł by go odepchnąć.
    Niestety na planowaniu się zatrzymało.
    - Misza przestań gadać głupstwa - syknął zmuszając sie w końcu do jakiejś normalniejszej reakcji.- Lubiłem, ale to teraz mało znaczy..- stwierdził.
    - Idź spać to szybciej wytrzeźwiejesz..- dodał, ale dalej nie mógł się zmusić by wstać i wyjść.

    OdpowiedzUsuń
  190. Poddał się, po prostu poddał.
    Zacisnął dłonie na jego pośladkach gdy chłopak usiadł mu na kolanach.
    Złączył ich wargi w zachłannym pocałunku.
    Przesunął dłońmi po jego ciele, powoli przypominając sobie ciało chłopaka. Zapomniał już jak Misza potrafi być kuszący, no i dodatkowo niestety tak jak cztery lata temu przegrywa gdy chłopak uparł się na coś.

    OdpowiedzUsuń
  191. Chester przesunął opuszkami palców po jego policzku, po chwili wplatając dłoń w długie włosy Miszy. Przeniósł się nad chłopaka, opierając się jedną ręką tuż obok jego głowy. Nie przerywał pocałunku i pojęcia nie miał co w niego wstąpiło, dlaczego całuje go tak zachłannie, dlaczego prawie miażdży mu usta własnymi. Odpuścił dopiero kiedy zabrakło mu powietrza, ale to nie powstrzymało go na długo. Po chwili przesunął się z ustami niżej na jego szyję, by językiem znaczyć mokry ślad ku jego uchu, które delikatnie przygryzł i z powrotem.

    OdpowiedzUsuń
  192. Pozwalał mu działać, pomógł mu ściągnąć z siebie koszulkę.
    Językiem rozchylił jego wargi pogłębiając pocałunek.
    Ściągnął z niego bokserki, które wcześniej zostawił jako jedyne na Miszy.
    Oderwał sie od jego ust, zaczął całować bok jego szyi, później obojczyk. Wolno kierował sie niżej.
    Opuszkami palców muskał jego uda.

    OdpowiedzUsuń
  193. Zerknął mu w oczy gdy poczuł jak chłopak nakłania go by zsunął się niżej.
    Jednak zrobił tak jak Misza chciał. Wsunął ręce pod jego pośladki tak że uniósł nieco biodra kochanka. Wilgotnymi pocałunkami znaczył jego klatkę piersiową i brzuch.
    Czubkiem języka przesunął w końcu po całej długości męskości młodego.
    Teraz jednak nie chciało mu się bawić długo. Bo dość szybko uniósł się i zmusił Miszę by odwrócił sie na brzuch.
    Uniósł jego biodra, w między czasie zsunął z siebie nieco spodnie razem z bokserkami.
    Chwilę tylko rozciągnął go, w końcu nie bawiło go zadawanie bólu i po paru minutach wszedł w niego do końca jednym mocnym pchnięciem.
    Nie poruszał się jednak od razu dając mu czas by sie przyzwyczaił.

    OdpowiedzUsuń
  194. Widząc że chłopak nie poczuł bólu wiedział już że może narzucić od razu szybkie tępo, a ten nie będzie się skarżył.
    Przez chwilę patrzył na Miszę, pożerał go po prostu spojrzeniem. Jednak w końcu położył dłonie na jego biodrach i zaczął wykonywać tak jak wcześniej ustalił szybkie, mocne pchnięcia.
    Podparł się na ręce, opierając dłoń obok głowy chłopaka.
    Cicho westchnął z przyjemności.
    Po za tym wiedział że pewnie znów długo nie będzie miał okazji spędzić nocy z Miszą.

    OdpowiedzUsuń